Siatkarzy czy skoczków narciarskich nikt już nie zakoduje, by więcej zarobić na odpłatnej transmisji zawodów. Rozszerza się lista dyscyplin sportowych, które kibice zobaczą za darmo. Wynika to z wchodzącego w piątek w życie rozporządzenia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie listy ważnych wydarzeń.
Do tej pory w kanałach dostępnych bezpłatnie (poza opłatami abonamentowymi) muszą być emitowane igrzyska olimpijskie, półfinały oraz finały mistrzostw świata i Europy w piłce nożnej, a także wszelkie inne mecze w ramach tych imprez z udziałem reprezentacji Polski – eliminacyjne również. Także inne mecze z udziałem reprezentacji Polski w piłce nożnej w ramach oficjalnych rozgrywek oraz mecze z udziałem polskich klubów w Lidze Mistrzów i Pucharze UEFA nie mogą być udostępniane odpłatnie. Teraz takich dyscyplin przybędzie.
Zgodnie z nowym rozporządzeniem w kanałach ogólnodostępnych bez dodatkowych opłat zobaczymy mecze reprezentacji polskich siatkarzy i siatkarek w mistrzostwach świata i Europy, a także półfinały i finały tych imprez. Tak samo będzie z meczami Ligi Światowej w siatkówce, ale tylko tymi rozgrywanymi w Polsce, i to z udziałem mężczyzn. Także mecze mistrzostw świata i Europy piłkarzy ręcznych (w tym eliminacyjne), mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, Puchar Świata w skokach narciarskich, a także biegi narciarskie kobiet w rywalizacji o Puchar Świata nie zostaną zakodowane. Dostępne mają być również mistrzostwa świata w lekkoatletyce oraz mecze Polaków w najważniejszych turniejach tenisowych.
– Nowa lista ważnych wydarzeń obejmuje imprezy, w których odnosiliśmy w ostatnich latach sukcesy sportowe, często indywidualne. To pokazuje jednocześnie ułomność regulacji, bo trudno przewidzieć z odpowiednim wyprzedzeniem, czy i gdzie rzeczywiście będziemy odnosić sukcesy również po wejściu rozporządzenia w życie, a w związku z tym czy nadal będzie tak duże zainteresowanie ich oglądaniem – mówi Karol Laskowski, adwokat w kancelarii Dentons.
Problem w tym, że odnosimy sukcesy i w innych dyscyplinach. W pewnym momencie może być tak, że staną się na tyle popularne, że telewizja, która nabędzie prawa do transmisji, udostępni sygnał tylko tym, którzy sięgną do kieszeni po dodatkowe kilkadziesiąt złotych. A pozostali kibice będą znów oburzeni, jak podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w siatkówce, do których prawa transmisji miał Polsat. Trzeba będzie ponownie listę rozszerzyć.