- Wartość rynku suplementów diety w naszym kraju systematycznie rośnie. W zeszłym roku Polacy wydali na nie ponad trzy miliardy złotych. Przybywa też problemów związanych z tymi produktami. Największym z nich jest intensywna i myląca promocja w radiu, telewizji i aptekach, która skutkuje zatarciem w świadomości konsumentów różnicy między suplementami a lekami - wynika z kontroli NIK.
Reklama
Reprezentująca KRRiT Barbara Turowska przytoczyła dane, z których wynika, że jedna czwarta reklam w telewizji to reklamy suplementów diety i leków bez recepty. W radiu odsetek ten może sięgać nawet 70 procent. Jednocześnie w przypadku suplementów brak jakichkolwiek przepisów, które pozwoliłyby regulować ich reklamę. – Możemy jedynie naciskać na nadawców, by sami nałożyli na siebie ograniczenia, ale nie oszukujmy się: to ogromny rynek, ogromne pieniądze i ogromne interesy – tłumaczy Turowska.
Eksperci wskazują, że reklamy suplementów są tak konstruowane, by przekonać konsumentów do ich właściwości leczniczych, których w rzeczywistości nie mają. Gwarantują też skuteczność, choć niepoparta jest ona żadnymi badaniami. Występują w nich często farmaceuci i lekarze, którzy podkreślają, że dany produkt polecają swoim pacjentom. Konrad Drozdowski ze Związku Stowarzyszeń „Rada Reklamy" potwierdza, że w skargach dotyczących reklam suplementów ludzie nagminnie mylą je z lekami.
Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska, Kierownik Zakładu Opieki Farmaceutycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, ocenia reklamę suplementów ostro: - Są wszędzie, nie można ich nie oglądać, nie można ich nie słuchać. W efekcie wielu ludziom wydaje się dzisiaj, że bez tych produktów nie przeżyją.
Zastąpienie prawdziwych leków suplementami diety, nadmierne ich spożywanie lub nawet przyjmowanie bez uzasadnionej potrzeby – może prowadzić do poważnych konsekwencji. W USA Federalna Agencja Żywności i Leków wyliczyła, że suplementy diety odpowiadają za 23 tys. wizyt na oddziałach ratunkowych oraz ponad 2 tys. hospitalizacji rocznie. – Wkrótce możemy mieć problem z rzeszą Polaków dotkniętych przez konsekwencje tak funkcjonującego rynku – ostrzega prof. Wojciechowska.