Cezary Stypułkowski Prezes, mBanku na łamach „Rzeczpospolitej" bardzo uderzył w kancelarie. Uogólniając stwierdził, że naciągają frankowiczów, namawiają do procesowania się. Czy pani też uważa, ze prawnicy chcą bezpodstawnie zarobić na kredytobiorcach?
Jeśli informuje się o szansach, to trzeba też mówić o ryzyku i zagrożeniu. Nierzadko odnoszę wrażenie, że ci klienci są drugi raz traktowani w ten sam sposób, jak zrobiły to banki. Przedstawia im się same plusy, wyroki, które interpretuje się jako całkowitą wygraną, ale nie mówi się o zagrożeniach.
Jakie są zagrożenia?
Problem w tym, że te procesy, które mamy są wczesne. Na razie sądy skupiają się na tym, by stwierdzić nieważność klauzul abuzywnych, ewentualnie nieważność umowy. Co potem? To jest ryzyko, o którym się nie mówi. Przepisy kodeksu cywilnego stanowią o zwrocie świadczeń z umowy nieważnej. Obie strony umowy muszą zwrócić sobie to, co otrzymały.
Oprócz tego są przepisy, które mówią o zwrocie bezpodstawnego wzbogacenia.