Konflikt Hamas-Izrael. Im dłużej, tym lepiej dla Netanjahu

Joe Biden i pół świata naciskają na zawieszenie broni. Ale premierowi Izraela się nie śpieszy.

Aktualizacja: 20.05.2021 22:39 Publikacja: 20.05.2021 18:27

Petach Tikwa (miasto w centrum Izraela). Szef niemieckiego MSZ Heiko Maas (z prawej) wraz z izraelsk

Petach Tikwa (miasto w centrum Izraela). Szef niemieckiego MSZ Heiko Maas (z prawej) wraz z izraelskim ministrem Gabim Aszkenazim (w środku) oglądał dom zrujnowany w wyniku palestyńskiego ostrzału rakietowego ze Strefy Gazy

Foto: AFP

Beniamin Netanjahu nie zamierza szybko przerwać konfliktu zbrojnego z Hamasem, nawet wbrew stanowisku supersojusznika – Stanów Zjednoczonych. – Bo nadal chce być premierem – sugerują media izraelskie. Powołują się na wypowiedzi polityków Likudu, mocno prawicowej partii Netanjahu, oskarżających go, że kierując się własnymi interesami, prowadzi ugrupowanie i kraj w złym kierunku. Cytowane wypowiedzi są anonimowe. Oficjalnie władze Likudu powiedziały gazecie „Maariw": – To absurdalne kłamstwo. Premier zarządza operacją wojskową odpowiedzialnie i mądrze. Wszystkie decyzje podejmuje po konsultacjach z dowódcami wojskowymi. Nawet rywale polityczni mówią o jego sukcesach w prowadzeniu operacji.

Wypowiedzi z kręgu Likudu oprócz „Maariw" cytował też angielskojęzyczny „Jerusalem Post". Na czym ma polegać rozgrywka Netanjahu? Chce zdaniem anonimowych informatorów odsuwać w czasie zawieszenie broni po to, by uniemożliwić sformowanie rządu przez jego rywala Jaira Lapida, szefa Jesz Atid (Jest Przyszłość, ugrupowania centrowego jak na Izrael).

W marcowych wyborach do Knesetu, czwartych od dwóch lat, Jesz Atid zajęło drugie miejsce za Likudem, zdobywając 17 ze 120 mandatów. Ma znacznie większe możliwości koalicyjne niż Likud. Zmęczenie długoletnimi rządami Netanjahu doprowadziło do tego, że blok anty-Likudowy nie pozwolił mu na zebranie większości w parlamencie. Tak w każdym razie było przed wybuchem konfliktu z Hamasem, nie wiadomo, jak będzie później. I na to ma liczyć Netanjahu.

Prezydent powierzył Lapidowi budowanie nowej koalicji 5 maja, ma na to cztery tygodnie. Jeden z anonimowych informatorów powiedział, że Netanjahu, przeciągając operację w Gazie, chce storpedować ten plan (nie wiadomo, czy oznacza to, że naloty miałyby trwać aż do początku czerwca). Jego zdaniem premierowi nawet nie zależy na zmiażdżeniu Hamasu, nie interesuje go też to, że doprowadza do ruiny stosunki między Żydami i Arabami w Izraelu. „Gna ku piątym wyborom, trzymając kraj jako zakładnika" – brzmi najostrzejszy zarzut. Bo Netanjahu ma stawiać na to, że po następnych przyśpieszonych wyborach rozkład mandatów będzie dla niego korzystny. I będzie mógł pozostać na czele rządu, oddalając przy okazji ewentualną karę więzienia za toczące się w sądzie sprawy korupcyjne.

Niektórzy posłowie opozycji, oficjalnie, wypowiadali się w mediach, że taki właśnie może być cel Netanjahu. A lider parlamentarnej frakcji Jesz Atid Meir Cohen zapewnił, że rząd bez Netanjahu i tak powstanie, nawet jeżeli będą do tego potrzebne kolejne wybory. Bo, jak stwierdził, Izrael musi wrócić do zdrowia.

W środę do Netanjahu po raz czwarty w ciągu tygodnia dzwonił prezydent Joe Biden. Jak powiedział, natychmiast oczekuje „znaczącej deeskalacji" prowadzącej do zawieszenia broni. Chwilę późnej izraelski premier mówił jednak Izraelczykom, że operacja militarna jeszcze potrwa. Chyba wykazał się wyczuciem nastrojów społecznych. Telewizja Kanał 12 przedstawiła wyniki przeprowadzonego w czwartek sondażu: 72 proc. ankietowanych uważa, że nie czas jeszcze na zawieszenie broni.

Wcześniej do mediów izraelskich trafiały przecieki z dowództwa wojskowego o tym, że przerwanie ognia nastąpi w czwartek, może dzień później. O piątku niektórzy mówili nadal w czwartek. Ostatecznie wieczorem polskiego czasu media poinformowały, że porozumienie w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy zacznie obowiązywać od godz. 2.00 w nocy z czwartku na piątek.

Dowiedz się więcej: Zawieszenie broni w Strefie Gazy. Jest porozumienie Izraela i Hamasu

Rychłego zakończenia spodziewał się najważniejszy w tej chwili sojusznik Izraela w Europie – Niemcy. W środę wieczorem niemiecki MSZ anonsował nagły wyjazd ministra Heiko Maasa (SPD) do Izraela. Maas w czwartek rozmawiał z szefami dyplomacji i obrony oraz prezydentem. Wyraził solidarność Niemiec wobec Izraela i podkreślił jego prawo do obrony przed atakami Hamasu. Pojechał też do Ramallah na spotkanie z szefem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem.

Armin Laschet, szef współrządzącej CDU i kandydat na kanclerza we wrześniowych wyborach, opowiedział się za zakazaniem w Niemczech flagi Hamasu. – Tak jak zrobiliśmy wcześniej z flagą (kurdyjskiej) PKK, bo to też organizacja terrorystyczna – tłumaczył.

Beniamin Netanjahu nie zamierza szybko przerwać konfliktu zbrojnego z Hamasem, nawet wbrew stanowisku supersojusznika – Stanów Zjednoczonych. – Bo nadal chce być premierem – sugerują media izraelskie. Powołują się na wypowiedzi polityków Likudu, mocno prawicowej partii Netanjahu, oskarżających go, że kierując się własnymi interesami, prowadzi ugrupowanie i kraj w złym kierunku. Cytowane wypowiedzi są anonimowe. Oficjalnie władze Likudu powiedziały gazecie „Maariw": – To absurdalne kłamstwo. Premier zarządza operacją wojskową odpowiedzialnie i mądrze. Wszystkie decyzje podejmuje po konsultacjach z dowódcami wojskowymi. Nawet rywale polityczni mówią o jego sukcesach w prowadzeniu operacji.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Mobilizacja na Ukrainie. Wojsko czeka na tych, którzy wyjechali za granicę
Konflikty zbrojne
Departament Stanu potwierdza. Rakiety dalekiego zasięgu na Ukrainie na polecenie Joe Bidena
Konflikty zbrojne
Komisja Europejska szykuje 14. pakiet sankcji. Kary dla przewoźników ropy i broni
Konflikty zbrojne
Prof. Andrzej Zybertowicz: Polska w Nuclear Sharing? W tym przypadku Rosja ma powody, żeby się niepokoić
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowała Rosję rakietami dalekiego zasięgu. USA wysłały je "w tajemnicy"