Grzyb od ogromnej eksplozji zawisł nad pełnym zabytków, 100-tysięcznym miastem w środę rano. Do wybuchu doszło w „Zakładach Optyczno-Mechanicznych”. Nie doprowadził on jednak do zmiecenia fabryki z powierzchni ziemi, co podejrzewali wszyscy którzy odczuli siłę eksplozji. Zakłady zostały co prawda zdemolowane i prawdopodobnie długo będą remontowane, ale ich budynki nie zostały zburzone wybuchem, choć są silnie uszkodzone.
Za to wyleciały szyby w co najmniej 40 blokach mieszkalnych w Siergijew Posadzie. Jedno osoba zmarła w szpitalu od ran, ponad 70 zostało rannych. Ale nadal nie znaleziono – według różnych źródeł – od siedmiu do 12 kolejnych osób. Prawdopodobnie nie żyją, a ich ciała znajdują się w gruzach na licznych podwórkach fabrycznych.
Czytaj więcej
W zakładzie optyczno-mechanicznym w mieście Siergijew Posad pod Moskwą doszło do silnej eksplozji...
Co tam wybuchło
Miejscowi dziennikarze twierdzą jednak, że część ciał już wydobyto tylko władze to ukrywają, by nie podawać liczby ofiar. W ogólnorosyjskich telewizjach zresztą w ogóle nie poinformowano o eksplozji, choć Siergijew Posad jest tylko 70 kilometrów na północ od Moskwy i jest popularnym celem wycieczek turystycznych ze względu na swe cerkiewne zabytki.
Z powodu zachowania władz od razu pojawiło się pytanie o przyczynę eksplozji. Na dwóch dostępnych w internecie nagraniach miejscowi mieszkańcy mówią o ataku drona – ukraińskiego, rzecz jasna. W środę rano dwa rzeczywiście zostały zestrzelone, ale na południowych przedmieściach Moskwy. Z ich powodu co najmniej 16 samolotów, które chciały lądować na lotniskach w Domodiedowo i Wnukowo musiały zmienić trasy.