Rosjanie patrzą na Joe Bidena

Niespodziewana wizyta amerykańskiego prezydenta w Kijowie wywołała wściekłość nacjonalistów oraz imperialistów i konsternację kremlowskiej propagandy.

Publikacja: 20.02.2023 14:45

Rosjanie patrzą na Joe Bidena

Foto: AFP

- No, dlaczego go nie kropnęliśmy – pytała w swoim programie telewizyjnym jedna z najważniejszych rosyjskich propagandystek Olga Skabiejewa. Część jej gości próbowała tłumaczyć, że „to problem, kto go zastąpi. On ma jednak własne zdanie a (wiceprezydent) Kamala Harris jest zupełnie bezwolna”. Nikt nawet się nie zająknął, że ewentualny zamach na prezydenta USA automatycznie oznacza wojnę ze Stanami Zjednoczonymi, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Podobnie nonsensowne, obraźliwie lub chamskie wyjaśnienia zalały rosyjskie media i fora internetowe. „Biden w Kijowie. Alarm przeciwlotniczy to tam włączona tylko tak, dla podkreślenia atmosfery. Kampania przedwyborcza (amerykańskiego prezydenta) idzie pełną parą” – napisał jeden z tzw. wojenkorów, rosyjskich korespondentów wojennych zajmujących się wojną na Ukrainie.

W momencie, gdy prezydenci Biden i Zełenski wychodzili z kijowskiego Soboru Michajłowskiego rozległa się syrena alarmu przeciwlotniczego z powodu startu rosyjskich samolotów Mig-31 z lotnisk na Białorusi. Te Migi mogą być uzbrojone w rakiety Kindżał, najnowsze i hiperdźwiękowe pociski rosyjskie.

Czytaj więcej

Joe Biden w Kijowie. Reakcje w rosyjskich mediach

„Biden idzie pod dźwięki syren alarmu, co może być piękniejszego? Repetycja przed takimi syrenami w Waszyngtonie” – pisał jeden z rosyjskich internautów. Szczególnie burzliwe dyskusje odbywały się właśnie pod postami „wojenkorów”. Wydaje się, że przynajmniej dwóch z nich wcześniej wiedziało o wizycie Bidena, możliwe że od wysokiej rangi rosyjskich dowódców. Możliwe, że Amerykanie wcześniej informowali Moskwę o podróży prezydenta.

„Gdzie są Kindżały? Gdzie są snajperzy?” – dopytywali się rosyjscy internauci, oglądając w telewizji wizytę Bidena. „Kindżałami w Kijów, natychmiast!” – domagał się kolejny. „A gdzie są Sarmaty?” – jeszcze inny dopominał się o rosyjskie rakiety balistyczne uzbrojone w głowice atomowe. „Jasne, a jutro będziesz zeskrobywał swoją mamuśkę z asfaltu” – odpowiadał mu trzeźwiejszy z internautów. „Zaraz po jego odjeździe będzie uderzenie rakietowe! Walnijcie tam czymś” – pocieszał się inny.

Widać jednak wyraźnie, że Kreml nie ustalił jeszcze wspólnej narracji dla swoich propagandzistów – zarówno internetowych, jak telewizyjnych – stąd każdy z nich na własną rękę szukał wytłumaczeń dla zuchwałej wizyty amerykańskiego przywódcy.

„Przyjazd Bidena uwarunkowany jest tym, że nikt do niego, jak i Zełenskiego nie zamierzał strzelać” – przekonywał „wojenkor” Borys Rożin występujący w internecie pod pseudonimem „Colonelcasssad”.

„To bardzo poważny cios propagandowy w Rosję. Niejednokrotnie pisałem , że nie jesteśmy tak silni w polityce zagranicznej i intrygach, jak nasi zachodni nieprzyjaciele. We wszystkich epokach naszym głównym atutem była brutalna siła, którą nie raz demonstrowaliśmy i której oni się bali” – sceptycznie zauważał inny.

„Nie ma co, Dziad ma jaja” – odpisywał mu kolejny z szacunku do Bidena pisząc jego propagandowe rosyjskie wyzwisko z dużej litery.

„Biden odwiedza Kijów nie dlatego, że jest taki odważny, a dlatego że jego wróg Putin jest taki uczciwy i cywilizowany” – znany propagandzista Siergiej Markow próbował pokrętnie zamienić kremlowską wizerunkową klęskę w zwycięstwo. „Biden może spokojnie odwiedzać Kijów bo jest pewny, że Putin dotrzyma danego słowa i nie nic mu tam nie grozi. A Putin nie odwiedza Doniecka, bo wszyscy wiedzą, że w Kijowie u władzy są terroryści, którzy spróbują go zabić za wszelką cenę. (…) Dlatego wizyta Bidena w Kijowie potwierdza, że Rosja ma rację i jest po stronie Dobra w walce ze Złem” – dodał.

Przy tym nic nie wiadomo o tym, by Putin komukolwiek dawał jakiekolwiek słowo. A to, że w ciągu roku wojny nie odwiedził podbitych, ukraińskich terytoriów wielokrotnie było krytykowane przez imperialistyczną opozycję, zarzucającą mu po prostu tchórzostwo.

„W odpowiedzi na wizytę Bidena w Kijowie, Putin odwiedził drugą stronę swego stołu” – roześmiał się jeden z rosyjskich internautów, nawiązując do wielkich mebli jakimi rosyjski prezydent odgradza się od swoich gości. Pojawienie się długich, wielometrowych stołów poprzez które rozmawia z gośćmi wszyscy wiążą ze strachem rosyjskiego prezydenta przed Covid.

"Komuś jeszcze się chce słuchać jutro Putina?" - dopytywał się kolejny internauta, nawiązując do planowanego na wtorek wystąpienia rosyjskiego przywódcy przed Zgromadzeniem Federalnym.

- No, dlaczego go nie kropnęliśmy – pytała w swoim programie telewizyjnym jedna z najważniejszych rosyjskich propagandystek Olga Skabiejewa. Część jej gości próbowała tłumaczyć, że „to problem, kto go zastąpi. On ma jednak własne zdanie a (wiceprezydent) Kamala Harris jest zupełnie bezwolna”. Nikt nawet się nie zająknął, że ewentualny zamach na prezydenta USA automatycznie oznacza wojnę ze Stanami Zjednoczonymi, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Podobnie nonsensowne, obraźliwie lub chamskie wyjaśnienia zalały rosyjskie media i fora internetowe. „Biden w Kijowie. Alarm przeciwlotniczy to tam włączona tylko tak, dla podkreślenia atmosfery. Kampania przedwyborcza (amerykańskiego prezydenta) idzie pełną parą” – napisał jeden z tzw. wojenkorów, rosyjskich korespondentów wojennych zajmujących się wojną na Ukrainie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 794
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Rosjanie niszczyli leopardy, tak samo niszczą i będą niszczyć czołgi Abrams
Konflikty zbrojne
Jest nowy pakiet pomocy wojskowej USA dla Ukrainy. 6 mld dolarów, w tym rakiety Patriot
Konflikty zbrojne
Kolejna zmiana w wojsku Ukrainy. Zełenski odwołał dowódcę
Konflikty zbrojne
Ukraina zniszczyła na lotnisku pod Moskwą rosyjski śmigłowiec