Joe Biden zostanie w polskiej stolicy do środy, ale to wtorkowe przemówienie będzie kluczowym punktem jego wizyty. Amerykanin zaplanował je jako swoistą odpowiedź na orędzie, które kilka godzin wcześniej wygłosi w Moskwie Putin. – To będzie przesłanie nie tylko do Polaków, ale też do Amerykanów, do naszych sojuszników, a także do Putina i Rosjan – zapowiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. – Prezydent powie jasno, że Ameryka pozostanie u boku Ukrainy tak długo, jak to będzie konieczne.
Daniel Fried, były ambasador USA w Polsce, który był odpowiedzialny za politykę wobec Rosji w Departamencie Stanu, mówi wprost: „Biden wystąpi w Warszawie jako przywódca czasów wojny, który przyjeżdża na front z zadaniem poprowadzenia wolnego świata ku zwycięstwu przeciw tyranii”.
Czytaj więcej
Amerykański prezydent przybywa nad Wisłę jako lider antyputinowskiej koalicji. Dlatego przesłanie...
To przywodzi na myśl przemówienie Harry’ego Trumana z marca 1947 r., w którym zapowiedział doktrynę „powstrzymania” bloku komunistycznego. Przyniosła ona owoce: rozpad Związku Radzieckiego. Ale dopiero po 42 latach, po dwóch pokoleniach.
Wyjątkowe doświadczenie 80-letniego Bidena, który już jako wpływowy senator przestrzegał 20 lat temu przed rosyjskim przywódcą, jest w tym starciu ogromnym atutem. – To jest prezydent, który podobnie jak Putin został ukształtowany w czasach zimnej wojny i wie, że starcie, które się zaczyna, będzie długie i będzie wymagało bardzo wielu poświęceń – uważa Peter Baker, główny korespondent „New York Timesa” w Białym Domu.