Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 305

Uczestnicy demonstracji mieli ze sobą transparenty z hasłami "Ręce precz od Ukrainy", "Wolność dla Ukrainy", "Zatrzymać szaleństwo wojny" i "304 dni śmierci i strachu".

Policja nie pozwoliła demonstrantom zgromadzić się pod ambasadą Rosji w Belgradzie. Serbia i Rosja utrzymują ze sobą bliskie relacja, a Belgrad jest najbliższym sojusznikiem Moskwy na Bałkanach. Serbia stara się jednocześnie o przystąpienie do UE.

Serbia nie dołączyła do sankcji nałożonych przez Zachód na Rosję po wybuchu wojny.

Czytaj więcej

Prezydent Serbii zapewnia: Mój kraj nie pozwoli obchodzić sankcji wobec Rosji

Serbia jest też jednym z nielicznych krajów, w których - po wybuchu wojny - organizowano marsze poparcia dla Rosji.

Protest z 24 grudnia zorganizowało Rosyjskie Towarzystwo Demokratyczne, organizacja, z siedzibą w Belgradzie, która znajduje się w opozycji do reżimu Władimira Putina i sprzeciwia się inwazji Rosji na Ukrainę.

Policja nie pozwoliła demonstrantom zgromadzić się pod ambasadą Rosji w Belgradzie

"Dziś mija 10 miesięcy odkąd rosyjski dyktator nakazał swojej armii rozpoczęcie pełnowymiarowej inwazji na sąsiedni kraj" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez organizację.

"W wyniku jego szalonego rozkazu, setki tysięcy ludzkich żyć zostało zniszczonych i okaleczonych w czasie 10 miesięcy wojny" - głosi treść oświadczenia.

Organizacja pisze też, że miliony osób na Ukrainie zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów, a dziesiątki miast i miasteczek zostało "całkowicie lub częściowo startych z powierzchni ziemi".