Czytaj więcej
24 lutego Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Ukraińska policja udostępnia swoje posterunki dla mieszkańców kraju, którzy chcą się rozgrzać i naładować swoje telefony.
Uczestnicy demonstracji mieli ze sobą transparenty z hasłami "Ręce precz od Ukrainy", "Wolność dla Ukrainy", "Zatrzymać szaleństwo wojny" i "304 dni śmierci i strachu".
Policja nie pozwoliła demonstrantom zgromadzić się pod ambasadą Rosji w Belgradzie. Serbia i Rosja utrzymują ze sobą bliskie relacja, a Belgrad jest najbliższym sojusznikiem Moskwy na Bałkanach. Serbia stara się jednocześnie o przystąpienie do UE.
Serbia nie dołączyła do sankcji nałożonych przez Zachód na Rosję po wybuchu wojny.
Czytaj więcej
Serbski prezydent, Aleksandar Vucić oświadczył, że nikt nie może obchodzić sankcji UE wobec Rosji za pośrednictwem Serbii.
Serbia jest też jednym z nielicznych krajów, w których - po wybuchu wojny - organizowano marsze poparcia dla Rosji.
Protest z 24 grudnia zorganizowało Rosyjskie Towarzystwo Demokratyczne, organizacja, z siedzibą w Belgradzie, która znajduje się w opozycji do reżimu Władimira Putina i sprzeciwia się inwazji Rosji na Ukrainę.
Policja nie pozwoliła demonstrantom zgromadzić się pod ambasadą Rosji w Belgradzie
"Dziś mija 10 miesięcy odkąd rosyjski dyktator nakazał swojej armii rozpoczęcie pełnowymiarowej inwazji na sąsiedni kraj" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez organizację.
"W wyniku jego szalonego rozkazu, setki tysięcy ludzkich żyć zostało zniszczonych i okaleczonych w czasie 10 miesięcy wojny" - głosi treść oświadczenia.
Organizacja pisze też, że miliony osób na Ukrainie zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów, a dziesiątki miast i miasteczek zostało "całkowicie lub częściowo startych z powierzchni ziemi".