„Ci prywatni najemnicy to po prostu wydział najemnych morderców rosyjskiego wywiadu wojskowego" – stwierdziła ukraińska służba bezpieczeństwa. SBU opublikowała wyniki analizy danych 1012 ludzi wysłanych przez rosyjską CzWK Wagner (prywatną wojskową firmę Wagner) na wojny do Afryki.
Według Ukraińców większość z nich dostała paszporty w tym samym biurze rosyjskiej Służby Migracyjnej w Moskwie, mimo że mieszkali od Kaliningradu po Władywostok. Wydane im dokumenty różniły się tylko dwoma–trzema ostatnimi cyframi. Paszporty zaś są z tej samej serii i mają podobne numery do tych, jakimi posługiwali się „turyści z Salisbury" Baszirow i Pietrow – dwaj mordercy z rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, którzy w marcu 2018 roku próbowali w Wielkiej Brytanii zabić Siergieja Skripala i jego córkę. Wydało je również te same biuro Służby Migracyjnej.
W dodatku spółka, w której formalnie byli zatrudnieni najemnicy, wysyłała ich między sierpniem a grudniem 2018 roku do Afryki (Sudanu i Republiki Środkowoafrykańskiej) samolotami Tu-154 należącymi do 223. eskadry rosyjskiego Ministerstwa Obrony.
„Rażąca niekompetencja" – podsumował na Twitterze działania GRU jeden z rosyjskich publicystów.
Analizując dane, Ukraińcy znaleźli wśród najemników również obywateli Białorusi, Mołdawii, Gruzji i Libanu (choć w dwóch ostatnich przypadkach mieli oni jednak drugie obywatelstwo Rosji) oraz kilkudziesięciu mieszkańców Krymu oraz Donbasu. Około 90 proc. spośród nich wszystkich walczyło w 2015 roku na wschodniej Ukrainie; wg SBU należeli do oddziałów atakujących lotnisko w Ługańsku i uczestniczących w walkach w okolicach Debalcewa.