Nie jestem przeciwnikiem decyzji kanclerza Austrii Kurza, który realizuje zapowiadany od lat ostrzejszy kurs wobec radykalnego islamu w Austrii. To działanie, które w żaden sposób nie stoi w sprzeczności z wizją tolerancyjnej Europy. Tolerancyjnej, ale i rozumnej, a przede wszystkim umiejącej dbać o własne interesy.
Czytaj także:
Austria zamknie siedem meczetów i wydali kilku imamów
Bo niewątpliwie interesem zjednoczonej Europy jest poskromienie tych, którzy czyhają na jej bezpieczeństwo. O ile bowiem radykalni dżihadyści korzystają pełnymi garściami z europejskiej tolerancji, sami są jej zajadłymi przeciwnikami.
Wystarczy sięgnąć do kazań imamów, poczytać tłumaczenia grup dyskusyjnych salafitów, czy wahabitów, by się dowiedzieć, że w ich myśleniu miejsce naszej tolerancji i systemu wolnościowego zajmuje postulat wprowadzenia twardego szariatu. Chcę to powiedzieć wyraźnie: nie każdy nurt islamu jest radykalny, nie każdy chce nam na siłę porządkować sferę publiczną. Ale islam, w większym stopniu niż inne religie bywa narzędziem międzynarodowej polityki.