Cóż jednak robić, gdy Paryż i Berlin dbają tylko o własne interesy. Poza tym unijny motor się zapiaszczył i szansę utrzymania dominacji widzi w ograniczaniu swobód wspólnego rynku. W obronie swoich robotników, swoich fabryk, swojego dobrego samopoczucia i swojego komfortu Francuzi są zdolni rozmontować zasadę wolnego przepływu usług, a Niemcy ich w tym wspierają. I jedni, i drudzy od kilkunastu lat wykorzystywali do cna swobodę przepływu kapitału i towarów, które dla młodych państw Unii mają sens wtedy, gdy rekompensują je pozostałe dwie wolności unijnego rynku – swoboda przepływu osób i usług. W rezultacie prawie każdy z nas ma i będzie miał w pobliżu francuski czy niemiecki supermarket i bank, a polskie firmy transportowe, które dominują na rynku w Niemczech czy Francji, mają się stać ofiarami tamtejszego protekcjonizmu.