– Chodzi głównie o ostatnie wywiady pana Ludwika Dorna – argumentował Joachim Brudziński – w których to dezawuował kierownictwo partii, jak też osobę samego pana prezesa.
Jak Brudziński mówił "dezawuował kierownictwo partii", to ciarki przeszły mi po plecach, ale ustąpiły przy słowach "osobę samego pana prezesa". Niestety, dalsze słowa posła PiS, które zapewne brzmiały "Hosanna na wysokości", we wtorkowych głównych "Wiadomościach" wycięto.
Do wszystkich słusznych argumentów na rzecz definitywnej banicji Dorna osobiście chciałem dopisać jeden zasadniczy. Człowiek, który objawił narodowi gołe łydki z powodu zbyt krótkich skarpetek, i tak był bez szans.
Co ciekawe, wyrzucenie Dorna pobudziło wielu polityków, niegdyś też relegowanych z tej partii, do kreślenia wizji przyszłości ugrupowania: – Problem jest, bo wąż zaczyna zjadać własny ogon – mówił Artur Zawisza w TVN 24. – I w tym sensie prorocze mogą okazać się słowa Jacka Kurskiego, że każda historia ma swój koniec. Nie tylko historia Ludwika Dorna, ale historia PiS jako zjednoczenia polskiej prawicy.
– PiS jest partią rzeczywiście wodzowską, to znaczy, jest ona zbudowana na zasadzie wojskowej, takiej militarnej – głębiej analizował Marian Piłka.