Reklama
Rozwiń
Reklama

Błędny polityk Ludwik Dorn

Don Kichot to przy Ludwiku Dornie szczęśliwy facet. Błędny rycerz wziął wiatraki za rycerzy, kompani zaś błędnego polityka (cokolwiek to znaczy) jak wiatraki bezlitośnie go we wtorek wymłócili.

Aktualizacja: 23.10.2008 21:06 Publikacja: 23.10.2008 21:05

– Chodzi głównie o ostatnie wywiady pana Ludwika Dorna – argumentował Joachim Brudziński – w których to dezawuował kierownictwo partii, jak też osobę samego pana prezesa.

Jak Brudziński mówił "dezawuował kierownictwo partii", to ciarki przeszły mi po plecach, ale ustąpiły przy słowach "osobę samego pana prezesa". Niestety, dalsze słowa posła PiS, które zapewne brzmiały "Hosanna na wysokości", we wtorkowych głównych "Wiadomościach" wycięto.

Do wszystkich słusznych argumentów na rzecz definitywnej banicji Dorna osobiście chciałem dopisać jeden zasadniczy. Człowiek, który objawił narodowi gołe łydki z powodu zbyt krótkich skarpetek, i tak był bez szans.

Co ciekawe, wyrzucenie Dorna pobudziło wielu polityków, niegdyś też relegowanych z tej partii, do kreślenia wizji przyszłości ugrupowania: – Problem jest, bo wąż zaczyna zjadać własny ogon – mówił Artur Zawisza w TVN 24. – I w tym sensie prorocze mogą okazać się słowa Jacka Kurskiego, że każda historia ma swój koniec. Nie tylko historia Ludwika Dorna, ale historia PiS jako zjednoczenia polskiej prawicy.

– PiS jest partią rzeczywiście wodzowską, to znaczy, jest ona zbudowana na zasadzie wojskowej, takiej militarnej – głębiej analizował Marian Piłka.

Reklama
Reklama

Jeśli Marian Piłka ma rację, a jako ekspisowcowi nie ma powodu, by mu nie wierzyć, jest zasadne, żeby na czele Prawa i Sprawiedliwości stał zwierzchnik sił zbrojnych, czyli pan prezydent.

Jednak najgorszą dla PiS analizę sytuacji dał w krótkim wierszyku emerytowany marszałek Tomasz Nałęcz:

"Kto braci dotyka,

ten z polityki znika".

Były szef komisji Rywina miał na myśli Leppera i Giertycha, wierszykiem ostrzegał Napieralskiego, ale rymowankę można też odnieść do Dorna. Więc wracając do proroctwa Zawiszy o końcu PiS, wniosek nasuwa się jeden: żeby ta partia się skończyła, bracia musieliby się dotknąć nawzajem. A to, jak wiadomo, jest niemożliwe, więc o przyszłość byłej partii Dorna możemy naprawdę być spokojni.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/lutomski/2008/10/23/bledny-polityk-ludwik-dorn/]Skomentuj[/link][/ramka]

– Chodzi głównie o ostatnie wywiady pana Ludwika Dorna – argumentował Joachim Brudziński – w których to dezawuował kierownictwo partii, jak też osobę samego pana prezesa.

Jak Brudziński mówił "dezawuował kierownictwo partii", to ciarki przeszły mi po plecach, ale ustąpiły przy słowach "osobę samego pana prezesa". Niestety, dalsze słowa posła PiS, które zapewne brzmiały "Hosanna na wysokości", we wtorkowych głównych "Wiadomościach" wycięto.

Reklama
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Wielka inba w edukacji. Czy rząd Donalda Tuska straci poparcie nauczycieli?
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego afera z działką pod CPK nie cichnie, czyli co najbardziej martwi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Kultura, głupcze. Dla Donalda Tuska to niestety tylko gadżet
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Wynik wyborów w Holandii nadzieją dla Europy
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Komentarze
Bogusław Chrabota: Spotkanie Donald Trump-Xi Jinping w Busan. Topór wojenny nie został zakopany
Reklama
Reklama