Reklama
Rozwiń
Reklama

Buty zakompleksiałego prowincjusza

Tak się szczęśliwie złożyło, że gdy naród w czasie majówki biesiadował, grillował i popijał, politycy w tym tygodniu też zainteresowali się kuchnią.

Publikacja: 01.05.2009 22:52

– Jeszcze jedna rzecz bardzo ważna – zaanonsował Joachim Brudziński swoje kulinarne wystąpienie w "Kropce nad i" – bo od tego wzięło się moje pytanie o jagnięcinę na miodzie lipowym. Sprostowałem, że nie na miodzie lipowym, tylko na trawie żubrowej.

Panie pośle, pomyłka ma oczywiście partyjne źródło. Wiadomo przecież, że miód lipowy (przez bezwzględną opozycję nazywany lipnym) to potrawa właściwa Platformie Obywatelskiej. Natomiast trawa żubrowa to już obszar kuchennej dominacji lewicy, a zwłaszcza Włodzimierza Cimoszewicza. Ale mimo że przyczyny błędu tkwią w polityce, potraw nie należy mylić, bo takich osób do salonu się nie wpuszcza. A Brudziński znów musiał wszystko zrzucić na panującą władzę i tak tłumaczył się Monice Olejnik: – Gdyby pan marszałek Komorowski nie wyłączył mi mikrofonu, to pani redaktor nie miałaby powodu wkładać mnie w buty zakompleksiałego prowincjusza.

Joachim Brudziński, podobnie jak wszyscy inni goście wpływowej dziennikarki, powinien wiedzieć, że właśnie wkładanie butów to jej mocna strona. Poseł PiS mniej zakompleksiony i bardziej kompetentny był w kwestii trunków: – Pan Janusz Palikot odbije się Platformie Obywatelskiej taką czkawką, jaką jemu najprawdopodobniej odbija się po wypiciu taniego wina.

Profesjonaliści wiedzą, że wino odbija się w bramie przed wypiciem, a później człowiek co najwyżej odbija się od ściany.

Długi weekend dobiega końca i ważne, jak się skończy, w jakim stylu pożegnają nas gospodarze. Byle nie tak, jak niektórzy goście programu "Tomasz Lis na żywo": – Drodzy państwo, dajcie mi skończyć – błagał zmęczony prowadzący.

Reklama
Reklama

– Ale my sobie poradzimy bez pana redaktora – odpowiedział Jacek Kurski.

– Nie. To my sobie poradzimy bez pana, jak pan będzie w Brukseli – ripostował Tomasz Lis.

– No to niech pan na mnie głosuje – ostatnie zdanie jak zwykle należało do Kurskiego.

Pardon, ostatnie zdanie będzie należało do wyborców, ale to dopiero za miesiąc.

[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/lutomski/2009/05/01/buty-zakompleksialego-prowincjusza/]na blogu[/link][/ramka]

– Jeszcze jedna rzecz bardzo ważna – zaanonsował Joachim Brudziński swoje kulinarne wystąpienie w "Kropce nad i" – bo od tego wzięło się moje pytanie o jagnięcinę na miodzie lipowym. Sprostowałem, że nie na miodzie lipowym, tylko na trawie żubrowej.

Panie pośle, pomyłka ma oczywiście partyjne źródło. Wiadomo przecież, że miód lipowy (przez bezwzględną opozycję nazywany lipnym) to potrawa właściwa Platformie Obywatelskiej. Natomiast trawa żubrowa to już obszar kuchennej dominacji lewicy, a zwłaszcza Włodzimierza Cimoszewicza. Ale mimo że przyczyny błędu tkwią w polityce, potraw nie należy mylić, bo takich osób do salonu się nie wpuszcza. A Brudziński znów musiał wszystko zrzucić na panującą władzę i tak tłumaczył się Monice Olejnik: – Gdyby pan marszałek Komorowski nie wyłączył mi mikrofonu, to pani redaktor nie miałaby powodu wkładać mnie w buty zakompleksiałego prowincjusza.

Reklama
Komentarze
Sposób na Donalda Trumpa. Lewicowa rewolucja w Nowym Jorku
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Komentarze
Jan Zielonka: Holenderskie lekcje dla Polski
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Wielka inba w edukacji. Czy rząd Donalda Tuska straci poparcie nauczycieli?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego afera z działką pod CPK nie cichnie, czyli co najbardziej martwi PiS
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Komentarze
Estera Flieger: Kultura, głupcze. Dla Donalda Tuska to niestety tylko gadżet
Reklama
Reklama