[b][link=http://blog.rp.pl/haszczynski/2009/05/17/nowa-litwa-patrzy-tylko-na-zachod/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Jej zwycięstwo oznacza zmianę w polityce zagranicznej. I zmianę wizerunku samego prezydenta Litwy, który kojarzy się z nobliwym, ale w niektórych sprawach stanowczym Valdasem Adamkusem.
Przede wszystkim pani prezydent Grybauskait? będzie się zajmowała gospodarką, podatkami, funduszami unijnymi, walką z kryzysem, czyli tym, z czym nie kojarzył się obecny prezydent. Valdas Adamkus – i to go blisko połączyło z polskim prezydentem – prowadził zdecydowaną politykę wschodnią, wspierał aspiracje zachodnie takich krajów jak Ukraina czy Gruzja i przestrzegał Zachód przed drapieżnością Rosji.
Dalia Grybauskait? zapewne pójdzie w innym kierunku, będzie się starała pozbawić Litwę wizerunku rusofobicznego wojownika, który nie waha się zablokować porozumień unijnych z Moskwą. Nie będzie się też zbytnio przejmowała losem krajów postradzieckich, które chce kontrolować Kreml. Kilka lat temu mówiła: – Z tymi biedakami nie ma się co przyjaźnić, trzeba szukać przyjaciół w Europie Zachodniej. Można się tylko pocieszać, że jako prezydent Litwy nie stanie się jednak w sprawach rosyjskich pragmatykiem w stylu Berlusconiego czy niemieckich socjaldemokratów.
Pozytywnych zmian mogą natomiast oczekiwać Polacy na Litwie. Pani Grybauskait? jest z pokolenia, które nie wychowywało się na antypolskich podręcznikach historii. Poza tym po kilku latach w Brukseli inaczej patrzy na kwestie mniejszości niż wielu polityków litewskich, którzy boją się zrealizować dane nam dawniej obietnice nawet w tak drobnej sprawie jak pisownia polskich nazwisk.