A Węgrzyn Robert ludzki jest do bólu. Oj, do bólu. I naturalny, bo kochać też trzeba zgodnie z naturą, a nie obnosić się z dewiacją. Naturalnie kochać jest kobietę, a komuś nieprzekonujących raczej gabarytów jeszcze naturalniej jest kochać kobietę dużą. Nic dziwnego, że Węgrzynowi w głowie zakręciła Wróbel Marzena. No i wyobraźnia różne mu obrazy podsuwała. Zaproponował więc posłance PiS, by sobie "do klubu potańczyć poszła na rurce, pokręcić się chwilę". A że rycerski jest, zapewne damę by tam zaprowadził.

Potem były kwiaty, ponoć na przeprosiny, słodkie miny, przewracanie oczętami, fachowe, choć rzucane łamaną polszczyzną ("Jaki kolor ubrała") uwagi na temat garderoby pani poseł. Słowem, Węgrzynowi tylko pani Marzena w głowie. A że pan poseł to człowiek wrażliwy, to i poszedł za radą poety wyśpiewującego, iż "jeżeli kochać, to nie indywidualnie, jak się zakochać, to tylko we dwóch. Czy platonicznie pragniesz jej, czy już sypialnie, niech w uczuciu wspiera dzielnie cię druh". – Bo my z posłem Czumą prowadzimy takie sobie dialogi – rzucił reporterowi zakłopotany Węgrzyn i wszystko jasne.

Prężył się więc niemal nagi Węgrzyn Robert na zdjęciach, które wrzucił do Internetu, a które przedrukowała prasa. Odziany w jakże gustowne slipy, znakomicie konweniujące z poselskim wąsikiem, udowadniał, iż estetyka enerdowskiego fryzjera jeszcze w Europie nie zginęła. A ociekające węgrzynowym erotyzmem fotki pokazują, że pan poseł wespół w zespół z Czumą żądz moc wzmógł.

I to dubeltowo wzmógł, bo teraz już nie jedna Wróbel panu Robertowi w głowie, ale lesbijki, które by sobie chętnie pooglądał. I tu spuśćmy kurtynę, bo felieton ten czytać mogą także małoletni.

Panem posłem zaś powinni zainteresować się specjaliści od mitologii. Dotychczas bowiem uważano, że strzała Amora przeszywa serce. A Węgrzyna ugodziła w mózg.