Reklama
Rozwiń
Reklama

MAK na straży polskiego piekła

Czy Rosjanom zależy, by Polacy nie wyciągnęli wniosków z raportu Millera?

Aktualizacja: 02.08.2011 17:07 Publikacja: 02.08.2011 16:59

Nie było nacisków na kontrolerów, pracowali oni doskonale. Natomiast wywierano naciski na pilotów - to główne tezy, jakie MAK przekazał dziś na konferencji poświęconej polskiemu raportowi komisji Millera. Żeby było ciekawiej, pan Aleksiej Morozow, prowadzący konferencję, powiedział, że raport polski nie wnosi nic do raportu MAK. A skoro nie ma tam nic nowego, to dlaczego wnioski z obu raportów są inne?

Właśnie tu leży przyczyna, dla której w ogóle zorganizowano dzisiejszą konferencję. W raporcie Millera bowiem wykazano mnóstwo błędów ze strony polskiej. W tym sensie - jak zapowiadał szef MSWiA - raport był dla Polaków bardzo bolesny. Ale też wykazał, że polscy piloci nie mogli liczyć na pomoc odpowiadającego za bezpieczeństwo lądowania smoleńskiego kontrolera lotów.

Niby więc oba raporty opisują te same fakty, tyle że raport rosyjski stwierdza, że wina leży wyłącznie po stronie polskiej, bo piloci po prostu chcieli lądować Raport polski dowodzi, że piloci tylko się zniżali i podjęli decyzję o odejściu, lecz nie zdążyli jej wykonać. Nie mnie rozstrzygać, kto ma rację, choć bardziej przekonuje mnie rozumowanie komisji Millera.

Dość jednak stwierdzić, że polski raport był mało polityczny - po prostu miał pokazać, dlaczego do katastrofy doszło. Raport rosyjski, podobnie jak wtorkowa konferencja prasowa, miała wiele celów politycznych.

Po pierwsze styczniowa prezentacja raportu miała na celu przekazanie światu rosyjskiej wersji wydarzeń: pijany dowódca wojsk powietrznych kazał pilotom lądować, ani słowa o rosyjskiej odpowiedzialności. O tym, jaki wpływ miała tamta konferencja na polską politykę - nie trzeba nikomu przypominać.

Reklama
Reklama

Wtorkowa konferencja również miała również cel polityczny. Przede wszystkim postawiła polski rząd w bardzo niezręcznej sytuacji. Po drugie w ogóle podważono obiektywizm polskiej komisji. Po trzecie rosyjski komitet rozlał oliwę na ogień polskiego sporu politycznego.

Dlaczego? Bo uderzył po raz kolejny w godność Polaków, co z pewnością wykorzysta PiS. Równocześnie dał partii Jarosława Kaczyńskiego, która odrzuciła raport Millera od początku, dwa poważne argumenty do ręki, twierdząc, że nie jest to dokument oficjalny (taki jest zdaniem MAK tylko raport MAK) i uderzając w samą komisję, którą kierował szef MSWiA.

Już wiele miesięcy temu ktoś słusznie zauważył, że Rosjanie posiadają w Moskwie guzik do sterowania temperaturą emocji w Polsce. Dziś znów pokazali, że nie wahają się go używać.

I po raz kolejny polscy politycy będą zapewniać o jak najlepszych relacjach wzajemnych Warszawy i Moskwy, i po raz kolejny będą musieli zaciskać zęby w wdzięczności za okazaną wolę współpracy.

Premier i PO będzie musiał walczyć o raport Millera nie tylko z opozycją, ale również z "przyjaciółmi" w Moskwie. Ale tak, by nie popsuć wzajemnych reakcji. Szpagat nie do wykonania.

W efekcie zamiast wyciągać wnioski z najważniejszego przesłania raportu szefa MSWiA - o słabości i bałaganie polskiego państwa - i to państwo naprawiać, PO pogrąży się przedwyborczej wojnie z PiS-em i kolejne tygodnie kampanii wyborczej upłynął na dyskusji o tym, kto zdradził a kto jest lepszym patriotą.

Reklama
Reklama

Warto zadać pytanie, czy na tym, by w Polsce dalej panowała polityczna wojna i by nikt z raportu Millera nie wyciągnął wniosków o naprawie państwa, Moskwie właśnie najbardziej nie zależy.

 

 

Nie było nacisków na kontrolerów, pracowali oni doskonale. Natomiast wywierano naciski na pilotów - to główne tezy, jakie MAK przekazał dziś na konferencji poświęconej polskiemu raportowi komisji Millera. Żeby było ciekawiej, pan Aleksiej Morozow, prowadzący konferencję, powiedział, że raport polski nie wnosi nic do raportu MAK. A skoro nie ma tam nic nowego, to dlaczego wnioski z obu raportów są inne?

Właśnie tu leży przyczyna, dla której w ogóle zorganizowano dzisiejszą konferencję. W raporcie Millera bowiem wykazano mnóstwo błędów ze strony polskiej. W tym sensie - jak zapowiadał szef MSWiA - raport był dla Polaków bardzo bolesny. Ale też wykazał, że polscy piloci nie mogli liczyć na pomoc odpowiadającego za bezpieczeństwo lądowania smoleńskiego kontrolera lotów.

Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Działka pod CPK odkupiona przez państwo. Teraz tylko PiS ma problem z tą aferą
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Donald Tusk je przystawki, żurek i czeka na drugie danie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama