Gdy zaś twierdzi, że został przeproszony to kłamie – co jest łatwe do sprawdzenia. Mimo to Niesiołowski uparcie twierdzi, że nigdy nie chciał być członkiem partii braci Kaczyńskich. A wszystkich, którzy mu to przypominają wyzywa od kłamców i oszczerców.
Właśnie pojawiła się kolejna osoba, która publicznie rozpowiada o PiS-owskich aspiracjach Niesiołowskiego. To Michał Kamiński w swoim wywiadzie-rzece „Koniec PiS-u", dawny kolega Niesiołowskiego jeszcze z ZChN. Na stronie 224 czytamy:
„... dostaję telefon od Kazimierza Marcinkiewicza, żebym natychmiast przyjechał, bo jest kryzys. Wchodzę, wszyscy mają kamienne miny. Kazek mówi grobowym głosem, że jest problem, bo Kaczyński nie godzi się na dwie osoby z naszego środowiska. Nie chciał mnie i Stefana Niesiołowskiego. Stefana nie było na tym spotkaniu, ale zareagował wściekłym atakiem na Kaczyńskiego. Ostatecznie kandydował z AWS i do Sejmu się nie dostał".
A Kamiński się dostał i to z list PiS. Gdyby jednak Niesiołowski chciał wyrazić swoje pretensje do niego drogą inną niż sądowa, to może pójść na skargę do Radka Sikorskiego. Z nim bowiem Michał „Misio" Kamiński żyje w najlepszej komitywie.
PS. Nieprzekonanym i zapominalskim warto przypomnieć, że o PiS-owskich aspiracjach Niesiołowskiego opowiada też Janusz Palikot w książce „Kulisy Platformy" (strona 92).