Rząd i opłaty za przedszkola

Ta sekwencja zdarzeń poraża. Stanowi popis rządowej nieudolności i wiarołomstwa, za które cenę płacą rodzice i dzieci.

Publikacja: 17.09.2012 20:48

Rząd i opłaty za przedszkola

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Dokładnie rok temu tkwiliśmy w środku zawieruchy związanej z drastycznymi podwyżkami opłat za przedszkola.  8 września 2011 roku premier Donald Tusk przeprosił za to rodziców, zrzucając wtedy odpowiedzialność na Bogu ducha winne samorządy. Przed październikowymi wyborami przyszła jednak refleksja i rząd obiecał zająć się tą kwestią.

Do tematu wrócił w lutym. Tusk mówił wtedy, że opłaty za przedszkole „nie powinny być dewastujące dla kieszeni rodziców”. I deklarował: „W roku 2013 uruchomimy pomoc w postaci jakiejś formy subwencji lub dotacji”. A w marcu padła konkretna kwota - 500 mln zł.

Wrzesień tego roku. Rodzice znów płacą za przedszkola więcej, niekiedy nawet o 100 proc., a rząd wycofuje się z poprzednich deklaracji - nie wpisuje do przyszłorocznego budżetu obiecanej pomocy na opiekę nad dziećmi. Nie zamierza też w tej sprawie robić nic innego.

Nie chodzi tu wyłącznie o łamanie obietnic, jawne wręcz mijanie się z prawdą. Do tego przywykamy. Raz OFE zostaje, później jest cięte, podatki mają nie rosnąć, by pójść w górę, ACTA jest dobra, a później zła. Ale najbardziej martwi krótkowzroczne, szkodliwe wręcz podejście  do polityki demograficznej, do wsparcia rodzin, generalnie - do polityki społecznej.

Wydatki na przedszkola to jeden z najlepszych sposobów inwestowania pieniędzy pochodzących z naszych podatków. Dzięki nim dzieci mają większe szanse na rozwój, rodzice na pracę, rodzi się więcej dzieci, gospodarka korzysta na większej aktywności zawodowej kobiet i lepszym przygotowaniu maluchów do życia. Oczywiście nie chodzi o to, aby do przedszkola wysyłać kogokolwiek na siłę, ale powinno być tak, że rodzice, którzy chcą dziecko tam umieścić, mają do tego prawo, bez potrzeby wpłacania czesnego na poziomie  700-1000 zł. To opłaca się wszystkim.

Ten argument podnoszą w swoich postulatach nawet „oświecone” kongresowe kobiety. Co z tego, skoro premier Tusk, deklarując feministkom, że „nie stać nas, aby połowa populacji była tłamszona przez bariery”, woli obiecać im nieszczęsne parytety, zamiast zająć się realnymi problemami płci pięknej.

Dokładnie rok temu tkwiliśmy w środku zawieruchy związanej z drastycznymi podwyżkami opłat za przedszkola.  8 września 2011 roku premier Donald Tusk przeprosił za to rodziców, zrzucając wtedy odpowiedzialność na Bogu ducha winne samorządy. Przed październikowymi wyborami przyszła jednak refleksja i rząd obiecał zająć się tą kwestią.

Do tematu wrócił w lutym. Tusk mówił wtedy, że opłaty za przedszkole „nie powinny być dewastujące dla kieszeni rodziców”. I deklarował: „W roku 2013 uruchomimy pomoc w postaci jakiejś formy subwencji lub dotacji”. A w marcu padła konkretna kwota - 500 mln zł.

Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne