Wybitny socjolog na premiera

Jeszcze we wrześniu 2012 r. nikt właściwie o nim nie słyszał. Znany był w polskim i międzynarodowym środowisku naukowym jako wybitny socjolog.

Publikacja: 05.07.2014 02:00

Tomasz Krzyżak

Tomasz Krzyżak

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski Adam Burakowski

Bardziej rozpoznawalny był jego brat Robert. Reżyser filmowy, autor takich filmów jak „Cześć, Tereska" czy ostatnio „Kamienie na szaniec".

Piotr Gliński – bo o nim tu mowa – pojawił się nagle i niespodziewanie jak królik wyciągnięty z kapelusza. Iluzjonistą, który go wyczarował i w październiku 2012 r. wprowadził do polityki, jest Jarosław Kaczyński, szef PiS.

Od tamtego czasu nazwisko Glińskiego w partii tej powtarza się jak mantrę. Gliński krążył wszędzie. Na przełomie lat 2012 i 2013 przez kilka miesięcy był kandydatem PiS na technicznego premiera, a cała Polska mogła go poznać, gdy z tabletu Jarosława Kaczyńskiego wygłaszał w Sejmie swoje exposé. Potem znów wrócił do kapelusza. Lider PiS sięgnął po niego ponownie jesienią 2013 r., kiedy w stolicy odbywało się referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Gdyby się powiodło, Gliński miałby zostać kandydatem PiS na prezydenta Warszawy. Niestety, szanowany profesor ponownie wrócił do kapelusza.

Nie na długo. Bo ręce iluzjonisty Jarosława Kaczyńskiego wyciągają go znów. Kolejny raz staje się kandydatem na premiera technicznego. Jak to się skończy? Patrząc na sejmową arytmetykę, zapewne kolejnym powrotem do kapelusza. Ale ile jeszcze razy z niego wyskoczy? Może co najmniej kilka. Wszak jesienią wybory samorządowe, a za rok parlamentarne i prezydenckie. Gliński znów może być kandydatem na, na, na...

Niektórzy w tych słowach mogą wyczuć sarkazm i ironię. W istocie tak jest. Bo nietrudno przecież zauważyć, że Piotr Gliński naraża się na śmieszność i w konsekwencji utratę zaufania. Na politycznej szali położył cały swój autorytet i chyba nie za bardzo wie, jak się z tego wycofać. Jego „królicze" uszy tkwią wciąż w ręku iluzjonisty, który w razie potrzeby wyciąga go z kapelusza ku uciesze gawiedzi.

O co w istocie gra Jarosław Kaczyński? Przecież wszyscy w Polsce wiedzą, a i sam prezes PiS tego nie kryje, że to on w razie wygranej swojej partii w przyszłorocznych wyborach stanie na czele rządu. Gliński jest jedynie wabikiem.

To jednak tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że PiS ma bardzo krótką ławkę polityków, którzy mogą zająć w Polsce odpowiedzialne stanowiska. Kaczyński, Macierewicz, Błaszczak, Brudziński, Kuchciński, może Hofman. Koniec. I na tym polega największy problem opozycji. Brak świeżości, pomysłów i nowych twarzy. Stare przy wyborczej urnie odstraszają.

Bardziej rozpoznawalny był jego brat Robert. Reżyser filmowy, autor takich filmów jak „Cześć, Tereska" czy ostatnio „Kamienie na szaniec".

Piotr Gliński – bo o nim tu mowa – pojawił się nagle i niespodziewanie jak królik wyciągnięty z kapelusza. Iluzjonistą, który go wyczarował i w październiku 2012 r. wprowadził do polityki, jest Jarosław Kaczyński, szef PiS.

Pozostało 85% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego