Na dwie godziny przed spotkaniem Petra Poroszenki z Bronisławem Komorowskim ukraiński prezydent przeprowadził konsultacje telefoniczne z przywódcami Rosji, Francji i Niemiec w sprawie pokoju w Donbasie. W ich wyniku mają zostać jeszcze w tym tygodniu wznowione rokowania na temat trwałego zawieszenia broni. Polska w tej sprawie konsultowana jednak nie była i nie będzie.

W tej sytuacji Komorowskiemu nie pozostało nic innego jak stwierdzić, że to Ukraina decyduje w jakim formacie powinny być prowadzone rozmowy o jej przyszłości. A także ostrzec, że uczestnicy tych rozmów "muszą wziąć za nie odpowiedzialność".

Ale jest też i drugi sygnał słabnącego znaczenia naszego kraju w ukraińskim kryzysie. Podczas wspólnej konferencji prasowej Komorowski wielokrotnie powracał do idei przystąpienia Ukrainy nie tylko do Unii, ale i NATO zapewniając o pełnym w tej sprawie poparciu naszego kraju. Tyle, że Poroszenko najwyraźniej wolał sprawę integracji z Sojuszem przemilczeć. Najwyraźniej zdaje sobie sprawę, że w chwili delikatnych negocjacji z Putinem lepiej w tej sprawie Kremla nie prowokować. Tym bardziej, że szanse na członkostwo Ukrainy w pakcie są teraz bliskie zeru.