Donald Trump jest w formie. W ciągu półtoragodzinnej konferencji prasowej w swojej letniej rezydencji w Mar-a-Lago 78-letni polityk zmieścił tyle kłamstw i roztoczył tyle teorii konspiracyjnych, ile u szczytu swojej pierwszej kadencji.
Można było więc usłyszeć, że Kanał Panamski przejęli Chińczycy i trzeba go od nich odbić, być może siłą. Była mowa o tym, że przynależność Grenlandii do Duńczyków nie jest pewna, a w każdym razie USA muszą tę największą wyspę świata im odebrać. Padła zapowiedź o przemianowaniu Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Amerykańską. Okazało się, że trzeba wstrzymać budowę farm wiatrowych na amerykańskim wybrzeżu, bo boją się ich wieloryby. Joe Biden został obwiniony o to, że w kranach u Amerykanów woda rzekomo płynie tylko kropelkami. Obecni na sali dziennikarze ze zdumieniem usłyszeli, że negocjacje pokojowe prowadzone na Bliskim Wschodzie przez ekipę Trumpa posuwają się wartko do przodu, choć takich rozmów... w ogóle nie ma.