Dosiadał go od wielu lat, ale jako realny zbawca narodu wjechał na nim do polskiej polityki 15 października zeszłego roku. Nie było łatwo, by utrzymać się w siodle. Zarówno okoliczności przejmowania władzy, jak i późniejsze zderzenia z zastawionym przez poprzedników pułapkami nie budowały wizerunku sprawnej i konsekwentnie realizującej swój plan administracji Donalda Tuska.
Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego: Czy PO musiała wygrać?
PiS też nie ułatwiał mu życia; konsekwentna i agresywna krytyka ze strony partii prezesa Kaczyńskiego uruchomiła ów, tak często przypominany dziś, mechanizm polaryzacji. W odpowiedzi na agresję antagonistów także Platforma Obywatelska włączyła dopalanie, z czym musiał się wiązać zasadniczy deficyt aktywnego w tych wyborach elektoratu. Finalnie; według exit poll frekwencja nie przekroczyła 40 proc. a zbudowały ją twarde elektoraty, a nie „październikowy” wyborca.
Czytaj więcej
W Polsce zakończyło się głosowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego. PKW policzyła już 100 proc. głosów oddanych w wyborach.
Czy PO musiała wygrać? Tak obstawiałem. PiS od początku był na przegranej pozycji, bo trudno mu było znaleźć przekaz dla okazjonalnego wyborcy. Platforma od dawna kroczyła w polityce pod niebieskim sztandarem; największą tego manifestacją był sławetny marsz „miliona serc”. PiS w tym samym czasie konsekwentnie przedstawiał Europę, Unię i Brukselę jako naszego wroga, bodaj większego niż Putin. Jak w oparciu o taką narrację da się przekonywać o ważności wyborów europejskich? Jest to szalenie trudne, co widzimy po wyniku wyborów.
Donald Tusk – nowy gracz wagi ciężkiej w Unii
W istocie Donald Tusk wygrał. A jego pozycja w Europie, po raz kolejny po wyborach zeszłej jesieni, znacząco urosła. Jest młotem na populizm, by się posłużyć antyczną metaforą, a jego coraz większy biały koń czyni go symbolem zwycięzcy.