Reklama

Chrabota: „Mein Kampf” powraca do Niemiec

Czy książek należy się bać? Czy w istocie mogą one zmieniać historię? Nie mam wątpliwości: nic bardziej nie zmienia historii niż idee, a te zapisywane są w książkach.

Aktualizacja: 10.01.2016 20:04 Publikacja: 10.01.2016 19:22

Chrabota: „Mein Kampf” powraca do Niemiec

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Jak wyglądałby świat bez Mojżeszowego Pięcioksięgu? Pism konfucjańskich? Ewangelii? Koranu? Bez „De revolutionibus..." Kopernika? O sile księgi wiedzieli Stalin i Mao. Nawet groteskowy Muammar Kaddafi napisał na potrzeby libijskiej wersji socjalizmu „Zieloną książeczkę", wierząc, że wymyślony przez niego system przetrwa stulecia.

„Mein Kampf" Adolfa Hitlera należy w tej kategorii do książek najgorszych. Idee w niej wyłożone kosztowały życie dziesiątki milionów ludzi. Biblia narodowego socjalizmu w wielu krajach jest zakazana, a tam gdzie nie ma na nią zapisu, z jej publikacją wiążą się zazwyczaj głośne skandale.

Kilka dni temu, po 70 latach przerwy, trafiła do sprzedaży w Niemczech. Wydawca zdecydował się na nakład 4 tysięcy opatrzonych komentarzami egzemplarzy. Jeszcze przed publikacją nadeszły jednak zamówienia na 15 tysięcy sztuk. Drugie wydanie „zdziwiony taką popularnością" (sic!) wydawca zapowiada więc już na 18 stycznia.

Szok? Zdziwienie? To byłby zbyt jednostronny komentarz. Bo jest również w najlepszym wypadku bezmyślność, jeśli nie banalizowanie zła i zbrodnicze lekceważenie własnej historii. Czyżby monachijski wydawca nie rozumiał napięć, z jakimi ma do czynienia w swoim kraju? Czyżby nie był świadom, że dzisiejsze Niemcy to etniczna beczka prochu z odradzającym się nacjonalizmem, antysemickimi uprzedzeniami muzułmanów, Pegidą etc.? Czyżby zakładał, że czytelnik rzeczywiście skupi się na „komentarzach, m.in. demaskujących manipulacje Hitlera"? Wreszcie, czyżby wierzył, że współczesne Niemcy są na tyle daleko od zbrodniczej przeszłości, że „Mein Kampf" może być czytane wyłącznie krytycznie?

Brednie. Republika Weimarska też była pełna wyrafinowanego intelektualizmu, a jednak za Hitlerem poszły miliony. Boję się, że współczesny czytelnik „Mein Kampf" bardziej spragniony jest prostych prawd i recept niż krytycznych uwag redaktorów. To z pewnością inny czytelnik niż 80 lat temu, ale efekty mogą być podobne. Zwłaszcza gdy po złamaniu tabu, jakim było niepublikowanie książki Hitlera, i na fali komercyjnego sukcesu pojawi się wersja sauté, bez komentarzy. Dostępna już powszechnie, także w dzielnicach biedy i wykluczenia.

Reklama
Reklama

Gratuluję więc Niemcom dobrego samopoczucia. Tabu prysnęło jak mydlana bańka. Na zawsze.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki rozmawiał z Donaldem Trumpem dzięki kanclerzowi Niemiec
Komentarze
Michał Płociński: Karol Nawrocki szybko przejął kontakty z Donaldem Trumpem. Uznał, że wóz albo przewóz
Komentarze
Rusłan Szoszyn: O czym nie mówi Maks Korż
Komentarze
Jan Zielonka: Afera KPO, czyli w pogoni za legitymacją
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk i gorący tygiel emocji po koncercie Maksa Korża
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama