Bogusław Chrabota: Czy komisja ds. Pegasusa przybliży koniec epoki Jarosława Kaczyńskiego?

Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie powinien lekceważyć przesłuchań przed sejmową komisją ds. Pegasusa. Ma przeciwko sobie nie tylko śledczych, ale też inne okoliczności.

Publikacja: 13.03.2024 16:29

Jarosław Kaczyński nie powinien lekceważyć przesłuchań przed sejmową komisją ds. Pegasusa

Jarosław Kaczyński nie powinien lekceważyć przesłuchań przed sejmową komisją ds. Pegasusa

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Pozornie prezes PiS lekceważy prace posłów i nie przywiązuje większego znaczenia do przesłuchania przed sejmową komisją ds. Pegasusa. „Sens istnienia tej komisji jest wyłącznie propagandowy” – twierdzi. „To próba wpisania się w urojoną rzeczywistość, którą tworzyły media” – dodaje. W całej sprawie chodzi o „urojoną rzeczywistość dyktatury, nadużyć, inwigilacji”. Oraz: „To są bzdury, ale jednocześnie to jest takie sądzenie po sobie, jeżeli chodzi o postawę Platformy Obywatelskiej, bo za rządów PO bywało różnie”.

Czytaj więcej

Jarosław Kaczyński wezwany przed komisję śledczą. "Będę, taki mam obowiązek"

Pozornie mamy tu też, jak na tacy, całego Jarosława Kaczyńskiego. Sprawę ewidentnego nadużycia władzy uznaje za niebyłą. A jej nagłośnienie za złośliwy wymysł dziennikarzy. A jeśli już ktoś jest winny, to przecież nie najuczciwsza partia na świecie, czyli PiS, tylko wredna Platforma Obywatelska, za której rządów „bywało różnie”.

Jaką taktykę przed komisją ds. Pegasusa zastosuje Jarosław Kaczyński

A on sam? Zapewne nie ma nic do powiedzenia, o niczym nie słyszał, nic nie pamięta. To lekceważenie – nie wypada mieć co do tego wątpliwości – jest jednak udawane. Na Nowogrodzkiej trwają nerwowe przygotowania. Niektórym trzęsą się ręce, innym składają do braw. Jedni wierzą, że prezes jak zwykle sobie poradzi. Drudzy mają nadzieję, że wreszcie się potknie.

 Wszyscy bez wyjątku wierzą, że prezes o Pegasusie wiedział. Jak miał zresztą nie wiedzieć człowiek, który bez mrugnięcia okiem godził się na to, by go publicznie nazywać „naczelnikiem”

Dlaczego? Ano dlatego, że wszyscy bez wyjątku wierzą, że prezes o Pegasusie wiedział. Jak miał zresztą nie wiedzieć człowiek, który bez mrugnięcia okiem godził się na to, by go publicznie nazywać „naczelnikiem”. Człowiek, który podejmował decyzje w najdrobniejszych sprawach partii i państwa. Osobiście zatwierdzał kolejność na listach wyborczych i nominacje do organów spółek Skarbu Państwa. Miał czas, by rozstrzygać najdrobniejsze spory i wysłuchiwać tysięcy donosów. Co więcej, na ich podstawie decydować o awansach i degradacjach setek podległych sobie ludzi.

Czyżby rzeczywiście mógł przeoczyć tak doskonałą maszynę do tropienia wrogów i kontrolowania podwładnych? Czyżby koledzy z Suwerennej Polski tak łatwo go ograli? Wgrali wszędobylskiego robaka do telefonów Morawieckich i spółki bez jego wiedzy i woli? Czyżby w istocie dał się ograć jak dziecko?

Jakie okoliczności są przeciwko prezesowi Kaczyńskiemu

O nie, nikt z kręgu „naczelnika” w to nie uwierzy. Składanie zeznań może być więc naprawdę trudne. Po pierwsze dlatego, że przesłuchiwać, i to szczegółowo, będą polityczni wrogowie. Nie, „wersalu” tu nie będzie, jakby powiedział jego dawny sojusznik, a później wróg i ofiara Andrzej Lepper. Na dodatek nie wiadomo, jakimi kartami ci wrogowie dysponują. Jakie szczegóły są im znane.

Czytaj więcej

Komisja spyta Jarosława Kaczyńskiego o Pegasusa. Atmosfera w PiS nie jest najlepsza

Czy ma mocnych obrońców w komisji? Cóż, nie za bardzo. Z jej jedenastu członków tylko czwórka wywodzi się ze Zjednoczonej Prawicy. Wśród nich dwaj to ludzie Zbigniewa Ziobry, a jeden jest od prezydenta. Czy w dobie walki o przywództwo na prawicy zachowają się lojalnie? Nie wiadomo. Co więcej: czy ludzie Ziobry nie będą chcieli przerzucić osobistej odpowiedzialności swojego pryncypała na prezesa? To przecież doskonała okazja.

I nerwy na koniec. Coraz bardziej skołatane nerwy prezesa. Wszyscy wiedzą, jak łatwo go sprowokować, doprowadzić do furii. To żadna tajemnica. A tym razem jakieś przypadkowo rzucone „zdradzieckie mordy” mogą go naprawdę pogrążyć. Stąd ta domniemana nerwówka na Nowogrodzkiej. Nerwówka przed całą serią przesłuchań, które mogą przybliżyć finał.

Pozornie prezes PiS lekceważy prace posłów i nie przywiązuje większego znaczenia do przesłuchania przed sejmową komisją ds. Pegasusa. „Sens istnienia tej komisji jest wyłącznie propagandowy” – twierdzi. „To próba wpisania się w urojoną rzeczywistość, którą tworzyły media” – dodaje. W całej sprawie chodzi o „urojoną rzeczywistość dyktatury, nadużyć, inwigilacji”. Oraz: „To są bzdury, ale jednocześnie to jest takie sądzenie po sobie, jeżeli chodzi o postawę Platformy Obywatelskiej, bo za rządów PO bywało różnie”.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zamach na Roberta Ficę. Upiorna symbolika po zabójstwie Jána Kuciaka
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Jeśli jest wtorek, to Donald Tusk zestawia PiS z Rosją. Jaki ma cel?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nocny wpis Donalda Tuska. Dlaczego badanie wpływów Rosji jest niezbędne?
Komentarze
Michał Płociński: Zaraz się okaże, że ruscy agenci, którzy podpalili Marywilską, to politycy PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czas totalnej kohabitacji, czyli dlaczego nie ma chemii między Tuskiem a Dudą