Zapraszając liderów partii, które dostały się do Sejmu na polityczne konsultacje, prezydent Andrzej Duda pozornie wykazał się dobrą wolą. No bo cóż jest niby sednem demokracji po wyborach, jak nie rozmawianie z przedstawicielami nowych sił, które będą przez najbliższe lata tworzyć polityczną konstelację.
Konsultacje czy polityczna zmyłka?
Pytanie jednak, do czego miał prowadzić ten gest? Czy był jedynie zmyłką, bo prezydent i tak zamierza powierzyć misję tworzenia rządu przedstawicielowi PiS-u? A może Andrzej Duda wystąpił przeciwko interesom własnego obozu i uznał, że najlepiej będzie, jak nowy rząd stworzy jednak kandydat opozycji? Jeśli to pierwsze – mamy do czynienia wyłącznie z polityczną maskaradą.
Duda wie, że i tak będzie na wojennej ścieżce z nowym rządem, a przy tym to na nim skupi się uwaga całego obozu prawicy. Duda nie jest ulubieńcem opozycji i nigdy nim nie będzie. Dlatego też nawet nie będzie się starał o utrzymanie pozornie dobrych relacji z opozycją. Zresztą szczerze Donalda Tuska nie cierpi. Do tego stopnia, że nie tylko nie zapraszał go na posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego, lecz także jeszcze publicznie uzasadniał to słowami: „to człowiek, do którego nie mam zaufania”.
Jaka przyszłość czeka prezydenta Andrzeja Dudę?
A dla PiS-u każdy tydzień jest na wagę złota. Zawsze można próbować ukryć ślady afer i nieprawidłowości, tak by uniemożliwić ich rozliczenie w przyszłości. Zawsze można rozdać jeszcze trochę publicznych pieniędzy życzliwym sobie instytucjom. Zawsze można ulec pokusie nadużywania służb specjalnych do tego, by prowadzić działania dekompozycyjne opozycji zgodnie z playbookiem bezpieki jeszcze z czasów komuny. Można też przy użyciu upartyjnionych mediów publicznych tworzyć wrażenie chaosu po stronie opozycji, nadymając negocjacje koalicyjne do ogromnej awantury. W dodatku Duda wie, że nie ma nic do stracenia. Nie ma szans na międzynarodową karierę, na żadne stanowisko w UE, NATO czy ONZ, maluje się więc przed nim widok przejścia na wcześniejszą emeryturę, ewentualnie może się wcielić w rolę komentatora politycznego. Nie ma wszak takiego temperamentu, aby wejść do partyjnej polityki i próbować przejąć władzę w PiS-ie po odejściu Jarosława Kaczyńskiego.
Czytaj więcej
Zarówno Szymon Hołownia, jak i Włodzimierz Czarzasty chcą zostać marszałkiem Sejmu. Ruszyły negocjacje dotyczące nowego rządu. Pewne jest tylko, kto będzie premierem.