Reklama

Zbigniew Lentowicz: Warto się na chwilę zatrzymać. Nawet podczas wyścigu zbrojeń

Czy bezprzetargowa, ekspresowa ścieżka pozyskiwania koreańskiej broni, bez uprzedniej analizy rynku, konkursu ofert jest optymalna? Czy naprawdę samoloty, czołgi i haubice powinniśmy zamawiać akurat w Korei?

Publikacja: 27.07.2022 16:44

„Musimy się spieszyć, by zgromadzić w arsenałach RP niezbędny potencjał odstraszania zniechęcający K

„Musimy się spieszyć, by zgromadzić w arsenałach RP niezbędny potencjał odstraszania zniechęcający Kreml” – tłumaczy minister Mariusz Błaszczak

Foto: PAP/EPA

Gigantyczne zakupy koreańskiego uzbrojenia – bojowych samolotów, czołgów i haubic – Ministerstwo Obrony Narodowej słusznie uzasadnia zagrożeniem ze Wschodu i wnioskami płynącymi z wojny w Ukrainie. „Musimy się spieszyć, by zgromadzić w arsenałach RP niezbędny potencjał odstraszania zniechęcający Kreml” – tłumaczy minister Mariusz Błaszczak. I nikt rozsądny nie kwestionuje jego słów.

A jednak tempo i sposób pozyskiwania sprzętu dla armii zaczynają budzić wątpliwości. Czy bezprzetargowa, ekspresowa ścieżka pozyskiwania koreańskiej broni, bez uprzedniej analizy rynku, konkursu ofert jest optymalna? Czy właściwie zabezpiecza budżetowe miliardy przeznaczone na bezpieczeństwo kraju, wyjmowane w trudnych czasach z kieszeni podatników? Namysł, na co właściwie przeznaczamy środki z długu zaciąganego przez Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, wydaje się coraz bardziej niezbędny.

Czytaj więcej

Koreański sprzęt jedzie do Polski. MON podpisał wielomiliardowe kontrakty

Zakup nowoczesnych koreańskich pancerzy K-2 oznacza, że armia, która właśnie zakontraktowała amerykańskie nowe i używane abramsy, będzie miała już co najmniej pięć typów różnych czołgów w służbie. A każdy model wymaga specyficznego serwisu, kompetencji załóg i wsparcia logistycznego. Zamówienie zaś kilkuset haubic K9 Thunder każe zapytać, co z przyszłością niemal identycznych znakomitych dział Krab ze Stalowej Woli, które HSW dostarcza armii – a która to broń dziś ponad wszelka wątpliwość potwierdza swą skuteczność, broniąc Ukrainy.

Zakup koreańskich lekkich myśliwców FA-50 minister Błaszczak uzasadnia dostępnością tych niezłych maszyn na rynku. Tyle że w Dęblinie do szkolenia pilotów używamy najnowszych maszyn M346 włoskiej produkcji o podobnym technicznym potencjale, cenionych w wojsku i z istniejącą bazą serwisową. A producent od dawna oferuje uzbrojone wersje tych maszyn…

Reklama
Reklama

Gigantyczne zakupy koreańskiego uzbrojenia – bojowych samolotów, czołgów i haubic – Ministerstwo Obrony Narodowej słusznie uzasadnia zagrożeniem ze Wschodu i wnioskami płynącymi z wojny w Ukrainie. „Musimy się spieszyć, by zgromadzić w arsenałach RP niezbędny potencjał odstraszania zniechęcający Kreml” – tłumaczy minister Mariusz Błaszczak. I nikt rozsądny nie kwestionuje jego słów.

A jednak tempo i sposób pozyskiwania sprzętu dla armii zaczynają budzić wątpliwości. Czy bezprzetargowa, ekspresowa ścieżka pozyskiwania koreańskiej broni, bez uprzedniej analizy rynku, konkursu ofert jest optymalna? Czy właściwie zabezpiecza budżetowe miliardy przeznaczone na bezpieczeństwo kraju, wyjmowane w trudnych czasach z kieszeni podatników? Namysł, na co właściwie przeznaczamy środki z długu zaciąganego przez Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, wydaje się coraz bardziej niezbędny.

Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy w piątek Zachód przegra z Rosją?
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Dudę żegnamy bez żalu, Nawrockiego witamy bez nadziei
Komentarze
Estera Flieger: Donald Tusk popełnił błąd w sprawie CPK. Karol Nawrocki szybko go wykorzystał
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Ukraina, pierwsza porażka Karola Nawrockiego
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rząd w sprawie KPO zachowuje się, jakby wyrzucił zawleczkę, a zostawił granat
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama