Aktualizacja: 15.12.2016 19:57 Publikacja: 15.12.2016 19:26
Foto: Fotorzepa, Maciej Zieniewicz
Dziennikarze nie są ani świętymi krowami, ani wybrańcami narodu. Oni są pośrednikami między politykami a obywatelami.
Ograniczenia nakładane przez marszałka Sejmu należy więc traktować jako uderzenie nie w media, ale w prawo obywateli do tego, by wiedzieli, co politycy robią z naszym państwem. Demokracja opiera się na jawności i swobodnym dostępie do informacji publicznej. W demokracji obywatele podejmują decyzje, z tą przy urnie wyborczej na czele, właśnie na podstawie informacji, jakie mają o działaniach polityków. Ograniczenie tego prawa może stanowić niebezpieczeństwo dla demokratycznych zasad. Nowe reguły dotyczące relacjonowania prac parlamentu – np. zakaz nagrywania obrad Sejmu czy radykalne ograniczenie liczby dziennikarzy uprawnionych do wstępu do parlamentu – są wprost niezgodne z konstytucją, która daje obywatelom prawo do informacji publicznej.
Nie, wyborców PiS zapewne ta historia nie oburzy. Znaczna część prawicowego elektoratu wszak chętniej kupi bajec...
Gdy Friedrich Merz był przywódcą opozycji, zapowiadał się dla Polski i flanki wschodniej na wymarzonego kandydat...
Matura w czasach sztucznej inteligencji. Przy takiej dostępności urządzeń ułatwiających ściąganie warto zacząć r...
Karol Nawrocki skłamał podczas debaty prezydenckiej na temat tego, ile ma mieszkań. Historia przejęcia lokum po...
Trudno o lepszy dowód obsesji prezydenta Donalda Trumpa, niż najnowszy pomysł odnowienia więzienia Alcatraz. To...
Lenovo jest liderem rynku komputerów PC w Polsce. Motorola jest tu jednym z liderów rynku smartfonów.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas