Aby zniszczyć ich, stosując szantaż emocjonalny, uniemożliwiając postawienie trudnych pytań o rolę zmarłej pani minister w aferze węglowej.
Już wczoraj na sali sejmowej mieliśmy przedsmak tego, co dziać się może podczas posiedzeń komisji śledczej mającej zbadać okoliczności śmierci byłej działaczki SLD. Próba przypomnienia przez posłankę PiS, że prokuratura miała pewne podejrzenia wobec minister Blidy, została przez polityków LiD zakrzyczana wielkimi słowami o hańbie, nikczemności i podłości. Posłance Prawa i Sprawiedliwości zarzucono cynizm.
Trudno dyskutować z emocjami. Śmierć Barbary Blidy na pewno była wstrząsem dla jej bliskich, rodziny, przyjaciół, znajomych, partyjnych kolegów. Ale dziś LiD i PO chcą tej śmierci użyć jako politycznego narzędzia, za pomocą którego da się zrobić krzywdę politycznym przeciwnikom. To jest dopiero cynizm! Teraz posłowie PiS mogą w tej sprawie nie mówić o zmarłej źle i, milcząc, przyjmować kolejne ciosy, albo bronić się, ryzykując zyskanie opinii ludzi okrutnych i bezdusznych.
Komisje śledcze w założeniu miały być nadzwyczajnym narzędziem umożliwiającym Sejmowi kontrolowanie działań władzy wykonawczej, gdy podejrzewa się ją o bierność czy manipulacje. Tymczasem komisja śledcza badająca okoliczności śmierci Barbary Blidy ma zastąpić prokuraturę działającą pod kuratelą ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego, który przecież nie wstrzymywałby śledztw mogących zaszkodzić poprzedniej władzy. Szybko i sprawnie, a przy okazji bez medialnego szumu, jego prokuratura ustaliłaby, jaka była prawda – jak i dlaczego zginęła minister Blida.
Ale przecież nie o to chodzi. Nie o prawdę, ale właśnie o medialny szum. O teatr, w którym emocje są silniejsze od argumentów.