Też byłem na urlopie, ale nie kojarzyłem go z letargiem. Jednak faktem jest, że wystarczyło parę dni, by się przekonać, że w Polsce nic się nie zmieniło – kłótnie na najwyższych szczeblach władzy są najstabilniejszym elementem naszej polityki zagranicznej.
Pan prezydent, jak na gospodarza przystało, szczególnie serdecznie przywitał jednego z pasażerów samolotu, który udawał się z bardzo ważną misją: – Cieszę się, że rząd zmienił stanowisko i pan minister Sikorski jest z nami. Nie twierdzę, że nie jestem zdumiony, ale mimo wszystko się cieszę.
Cieszyć się mimo zdumienia to trochę tak – jeśli dobrze rozumiem głowę państwa – jak śmiać się przez łzy. Natomiast rolę szefa resortu spraw zagranicznych w misji wyjaśnił Sławomir Nowak: – Pan minister Sikorski jest, przede wszystkim, członkiem rządu i tym politykiem, który... no tutaj bardzo trzeba ważyć słowa, żeby nie przesadzić – zaplątał się szef Kancelarii Premiera, ale szczęśliwie dokończył – i jest tym politykiem, który na miejscu będzie miał stałą łączność.
Na czym będzie polegała łączność, minister Nowak wyjaśnił już wcześniej: – Mamy esemesowy kontakt. Pan minister Sikorski ma ze sobą stałą łączność z Warszawą.
Kontakt szefa dyplomacji z rządem za pomocą 160 znaków gwarantuje świetny przepływ informacji, a w sytuacji kryzysowej mogą to być nawet dwa esemesy, co da łącznie 320 znaków.