Reklama
Rozwiń

Politycznie poprawna historia Europy

W projekcie Domu Historii Europy polskie media najbardziej zaszokowało pominięcie wojny 1920 roku, uznanie, że Polska zaprzestała oporu wobec Hitlera już w październiku 1939 r., zlekceważenie powstania warszawskiego, a także Okrągłego Stołu. To dla Polaków bolesne i powinniśmy się starać, aby wszystkie te wydarzenia znalazły się w ekspozycji muzeum.

Publikacja: 01.12.2008 21:51

Jednak lektura projektu skłania do bardziej generalnych obiekcji. To historia niemal niedostrzegająca pozytywnego wpływu chrześcijaństwa na Europę. Wiele uwagi poświęca się tu pogańskiej Grecji i Rzymowi. Niechętnie mówi się o średniowiecznych "systemach klerykalnych". Powrót do duchowej wielkości Europy stanowią dopiero reformacja i oświecenie.

To wizja historii podporządkowana zasadom political correctness. Ponad pięćsetletni napór islamskiej Turcji na Europę to jedynie "wywieranie silnego wpływu na historię europejską".

Obrońcy koncepcji muzeum wskazywać będą, że każdemu może czegoś brakować w ich wizji dziejów Europy. Ale problem wykracza poza partykularne historie. To wizja zlaicyzowana, skupiająca się na zachodzie Europy – a szczególnie na kluczowych punktach dziejów Niemców i Francji.

Dopiero z tych wad wynikają bolesne dla Polaków przeoczenia. I nauki dla nas stąd płynące. Im bardziej ograniczony wpływ mamy na kształt placówki brukselskiej, tym większym absurdem jest europeizacja gdańskiego muzeum II wojny światowej.

Od wielu lat Europejczycy usiłują się uporać ze stworzeniem wspólnej świadomości. Bezskutecznie – dlatego zrezygnowano z preambuły do konstytucji europejskiej. Dziś mam jednak wrażenie, że zwolennicy tamtej preambuły, którzy bagatelizowali rolę chrześcijaństwa, wywarli wpływ na kształt projektu euromuzeum. Na szczęście – na razie – próby stworzenia takiej syntetycznej euroświadomości skazane są na niepowodzenie.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/semka/2008/12/01/politycznie-poprawna-historia-europy/]blog.rp.pl/semka[/link]

Jednak lektura projektu skłania do bardziej generalnych obiekcji. To historia niemal niedostrzegająca pozytywnego wpływu chrześcijaństwa na Europę. Wiele uwagi poświęca się tu pogańskiej Grecji i Rzymowi. Niechętnie mówi się o średniowiecznych "systemach klerykalnych". Powrót do duchowej wielkości Europy stanowią dopiero reformacja i oświecenie.

To wizja historii podporządkowana zasadom political correctness. Ponad pięćsetletni napór islamskiej Turcji na Europę to jedynie "wywieranie silnego wpływu na historię europejską".

Komentarze
Michał Płociński: PiS, czyli prawica geriatryczna
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czwarty Polak w kosmosie. Czy to dobrze wydane setki milionów?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Spokój w Iranie to jeszcze nie pokój
Komentarze
Jacek Czaputowicz: W sprawie Iranu Polska pokazała, na co ją stać
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Trump kontra Iran. Król NATO zrobi wszystko dla Izraela