Czy euro przyniosło oczekiwany wzrost dobrobytu mieszkańców i zmniejszenie dystansu między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi? Analiza ekonomiczna prowadzi do wniosku, że przeciwnie. Przepaść między Starym Kontynentem a Ameryką się zwiększyła i wszystko wskazuje na to, że będzie się pogłębiała – uważa prof. Kazimierz Dadak z Hollins University w Wirginii.
Strefa euro zwiększa również dystans wobec tych członków Unii, którzy nie przyjęli wspólnej waluty. Pokazują to badania dotyczące zmian poziomów wzrostu gospodarczego i bezrobocia. Efektem jest realny spadek poziomu życia mieszkańców strefy euro, szczególnie drastyczny we Włoszech i Niemczech.
Dlaczego wyszło tak źle, skoro miało być tak dobrze? Otóż architekci unii walutowej zignorowali argumenty takich ekonomistów, jak Robert A. Mundell – mówiących, że wspólna waluta powinna być zwieńczeniem procesu integracji gospodarczej. Najpierw należało w pełni znieść bariery handlowe, ograniczenia w przepływie pieniędzy i pracowników i wprowadzić unię gospodarczą. Niespełnienie tych kryteriów przez kraje przyjmujące euro sprawiło, że unia walutowa okazała się krokiem przedwczesnym i przeciwskutecznym – konkluduje prof. Dadak.
Juliusz Jabłecki, ekspert Instytutu Ludwika von Misesa oraz Instytutu Sobieskiego, przekonuje, że realną motywacją przyjęcia euro nie była chęć zwiększenia dobrobytu i konkurencyjności Europy, lecz dążenie do jak najściślejszej integracji politycznej. Wniosek jest jasny: wspólna waluta została pomyślana jako zaczyn wspólnej polityki podatkowej i finansowej, a nie ich efekt i zwieńczenie. Wszystko to skłania do zwątpienia już nie tyle w przyszłość unii walutowej, ile w perspektywy integracji politycznej opartej na tak wątłych podstawach – podsumowuje Jabłecki.
W zdominowanej przez slogany i emocje polskiej debacie o euro debata „MPP” jest głosem merytorycznym i roztropnym.