Na przykład we wtorek: Palikot ogłosił sensację o "tajnym porozumieniu" PiS z Radiem Maryja. Tajne porozumienie polegać ma na tym, że Radio Maryja będzie promować w swych audycjach kandydatów PiS, a w zamian Jarosław Kaczyński umieści na listach kandydatów do europarlamentu kilku działaczy cieszących się poparciem ojca dyrektora.

Równie dobrze można by swego czasu obwieścić jako wielką sensację, że "Gazeta Wyborcza" sympatyzuje z Lewicą i Demokratami, albo że p.o. prezesa TVP ma coś wspólnego z Romanem Giertychem, a nawet że marszałek Niesiołowski obsesyjnie nienawidzi braci Kaczyńskich. Trudno doprawdy pojąć, jak jakikolwiek dziennikarz może tego autoramentu sensacje podchwytywać i nagłaśniać.

Tym bardziej że Palikot dostarcza prawdziwych newsów, wiele mówiących o nim i partii, która jego poczynania firmuje. Rozumiem, że koledzy z konkurencji nie chcą cytować naszych informacji o tym, w jaki sposób z wielotysięcznych datków ubogich studentów sfinansował milioner z Biłgoraja swoją kampanię wyborczą. Ale jest jeszcze sprawa rozmaitych transakcji, na które wskazuje była żona posła PO. Są do opisania sukcesy sławnej komisji sejmowej, o której ostatnio nawet niezwykle oddana Platformie gazeta napisała, że miała likwidować buble prawne, a zamiast tego je tworzy.

Chcecie koniecznie pisać o Palikocie? Rozumiem, koledzy. To rzeczywiście ciekawa postać, tym bardziej ciekawa, im lepiej się jej przyjrzeć. Ale dlaczego chcecie pisać pod dyktando Palikota? Jeśli was czymś poczęstował, to jeszcze rozumiem, ale jeśli robicie to zupełnie bezinteresownie, to…

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/03/24/pod-dyktando-palikota/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]