Przeciek politycznie umorzony

Decyzja o umorzeniu sprawy przecieku w aferze gruntowej jest tak kontrowersyjna jak cała aktywność prokuratury w tej sprawie.

Publikacja: 29.10.2009 19:12

Tytułem przykładu: CBA przedstawiło ostatnio dowody, że w okresie, w którym miała miejsce ta afera, Janusz Kaczmarek i Ryszard Krauze intensywnie się ze sobą kontaktowali. Nie wiadomo, czy prokuratorzy zrobili cokolwiek, by wyświetlić, co było treścią tych kontaktów. A podejrzliwość w tej kwestii wydaje się zasadna, bo prokuratura od dłuższego czasu była wyraźnie nastawiona na umorzenie sprawy.

Być może naprawdę nie można było udowodnić – w sensie sądowym – kto był autorem przecieku w aferze gruntowej. Sąd bowiem wymaga żelaznych dowodów, a tych brakowało. Czy jednak musiało to koniecznie oznaczać umorzenie? Śledztwo trwało wprawdzie długo, ale annały wymiaru sprawiedliwości notują wiele trwających znacznie dłużej. A mamy przecież do czynienia ze sprawą nietuzinkową, bardzo istotną politycznie.

I pewnie właśnie dlatego została umorzona. Bo sprawa przecieku, do którego miało dojść na 40. piętrze hotelu Marriott, jest jak dotąd najbardziej przekonującym dla opinii publicznej uzasadnieniem tezy o istnieniu sieci niejawnych i nieuczciwych związków i zależności pomiędzy członkami polskich elit. Czyli o istnieniu tego, co obrazowo nazwano układem.

Dlatego śledztwu trzeba było ukręcić łeb.

W tej sytuacji decyzję prokuratury, która umarzając, powołała się na paragraf mówiący o "braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu", można interpretować wręcz jako manifest nonkonformizmu. Bo – tłumacząc zapis kodeksu na język potoczny – mówi on o sytuacji, w której nie wiadomo, czy doszło do przestępstwa. Innymi słowy, prokuratura stwierdziła, że nie wiadomo, czy był przeciek.

Bo gdyby było wiadomo, że przestępstwa nie było, stwierdzono by to na pewno jednoznacznie. Co bardziej ucieszyłoby obecne władze. Byłoby bowiem najlepszym wsparciem tezy, że pojęcie "układ" jest wyłącznie produktem chorej umysłowości ideologów IV RP.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2009/10/29/przeciek-politycznie-umorzony/]blog.rp.pl/skwiecinski[/link]

Tytułem przykładu: CBA przedstawiło ostatnio dowody, że w okresie, w którym miała miejsce ta afera, Janusz Kaczmarek i Ryszard Krauze intensywnie się ze sobą kontaktowali. Nie wiadomo, czy prokuratorzy zrobili cokolwiek, by wyświetlić, co było treścią tych kontaktów. A podejrzliwość w tej kwestii wydaje się zasadna, bo prokuratura od dłuższego czasu była wyraźnie nastawiona na umorzenie sprawy.

Być może naprawdę nie można było udowodnić – w sensie sądowym – kto był autorem przecieku w aferze gruntowej. Sąd bowiem wymaga żelaznych dowodów, a tych brakowało. Czy jednak musiało to koniecznie oznaczać umorzenie? Śledztwo trwało wprawdzie długo, ale annały wymiaru sprawiedliwości notują wiele trwających znacznie dłużej. A mamy przecież do czynienia ze sprawą nietuzinkową, bardzo istotną politycznie.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka