Potęga Unii i potęga krzyża

Vaclav Klaus podpisał traktat lizboński. Dzięki temu Unia będzie miała swojego prezydenta. Ostatnio największe szanse na objęcie tego stanowiska daje się belgijskiemu premierowi, który nazywa się bodaj Herman van Rompuy. Idealny partner dla Baracka Obamy i Hu Jintao.

Publikacja: 03.11.2009 20:07

Marek Magierowski

Marek Magierowski

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Z kolei szefem unijnej dyplomacji zostanie zapewne – przy wsparciu Berlina i Paryża – Carl Bildt, a Szwecja odwdzięczy się, wycofując sprzeciw wobec budowy gazociągu północnego, jak przytomnie zauważył niedawno jeden z analityków Ośrodka Studiów Wschodnich.

Chciałbym uwierzyć, iż para van Rompuy – Bildt uczyni z Unii potęgę. Ale Europa nigdy potęgą się nie stanie, gdyż właśnie dokonuje cywilizacyjnego samobójstwa (proszę mi wybaczyć tę odrobinę patosu). Odcina się od swoich chrześcijańskich korzeni, wywraca do góry nogami świat wartości, który przez stulecia łączył Europejczyków. Nie łączy nas już bowiem kościół Mariacki w Krakowie, katedra Notre Dame i Kaplica Sykstyńska. Nie łączy już nas "Złożenie do grobu" Caravaggia i "Powrót syna marnotrawnego" Rembrandta. Dzisiaj łączą nas: traktat lizboński, MTV, pełny brzuch, wakacje na Ibizie oraz tolerancja dla gejów.

W tym samym czasie, gdy Klaus składał swój wiekopomny podpis, Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, iż obecność krzyża we włoskiej szkole publicznej narusza wolność jednostki. Kobieta skarżąca włoskie państwo dostanie 5 tys. euro odszkodowania za straty moralne.

W tym samym czasie, gdy prezydent Czech podpisywał traktat, dzieci w Hiszpanii uczyły się na lekcjach wychowania obywatelskiego, jak fajną rzeczą jest homoseksualizm. W niektórych szkołach organizowane są zajęcia pod hasłem "Dzisiaj bawimy się w gejów". Nikt za to nie dostanie żadnego odszkodowania.

W jakiej dziedzinie, przepraszam, Unia zamierza być potęgą?

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/magierowski/2009/11/03/potega-unii-i-potega-krzyza/]blog.rp.pl/magierowski[/link]

Z kolei szefem unijnej dyplomacji zostanie zapewne – przy wsparciu Berlina i Paryża – Carl Bildt, a Szwecja odwdzięczy się, wycofując sprzeciw wobec budowy gazociągu północnego, jak przytomnie zauważył niedawno jeden z analityków Ośrodka Studiów Wschodnich.

Chciałbym uwierzyć, iż para van Rompuy – Bildt uczyni z Unii potęgę. Ale Europa nigdy potęgą się nie stanie, gdyż właśnie dokonuje cywilizacyjnego samobójstwa (proszę mi wybaczyć tę odrobinę patosu). Odcina się od swoich chrześcijańskich korzeni, wywraca do góry nogami świat wartości, który przez stulecia łączył Europejczyków. Nie łączy nas już bowiem kościół Mariacki w Krakowie, katedra Notre Dame i Kaplica Sykstyńska. Nie łączy już nas "Złożenie do grobu" Caravaggia i "Powrót syna marnotrawnego" Rembrandta. Dzisiaj łączą nas: traktat lizboński, MTV, pełny brzuch, wakacje na Ibizie oraz tolerancja dla gejów.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku