Znając stosunek ministra do OFE, niczego innego nie należy się spodziewać. Swoją drogą zapracowały sobie na to same fundusze – zarządzający nimi bezrefleksyjnie bronią i bronili swoich zysków, nawet gdy oszczędności przyszłych emerytów topniały jak marcowy śnieg.
Niestety, w ślad za rozmontowywaniem II filaru nie zostanie zmniejszona składka emerytalna, która wynosi sporo – 20 proc. naszych pensji. Więcej pieniędzy ma po prostu trafić do ZUS. Jest wielce wątpliwe, by Zakład, za 30 – 40 lat przy niemal pewnym załamaniu demograficznym wywiązał się z tych zwiększonych zobowiązań i wypłacił emerytury, które teraz nam się obiecuje.
Dlatego lepiej w ogóle zlikwidować składkę do OFE i obniżyć maksymalnie składkę emerytalną do ZUS. Pieniądze, które teraz wpłacamy do obowiązkowego systemu, niech zostaną w naszych portfelach. Ludzie z definicji wydają je lepiej niż państwo.
Przy zastrzeżeniach, że: 1) zawieramy nową umowę społeczną związaną ze spodziewanym obniżeniem świadczeń – mówimy uczciwie: tzw. stopa zastąpienia (relacja pierwszej emerytury do ostatniej pensji) wyniesie około 20 – 25 proc., a ludzie o resztę muszą zadbać sami. 2) zostawiamy obecną zasadę, że każdy ma indywidualne konto emerytalne, na którym są księgowane jego składki, a świadczenie obliczane jest na podstawie tego, co wpłacił. To reguła sprawiedliwa – ile wniosłeś, tyle dostaniesz, 3) podnosimy do 40 lat dla kobiet i mężczyzn okres stażu ubezpieczeniowego koniecznego do uzyskania dopłaty z budżetu do emerytury minimalnej (obecnie wynosi zaledwie 20 i 25 lat), 4) podnosimy do 67 lat dla obojga płci wiek emerytalny,
Dzięki temu zyskujemy: 1) wyższe płace netto – więcej miejsc pracy, wyższy popyt, mniejsza szara strefa, wzrost konkurencyjności polskich firm, mniejsza presja na wzrost płac, 2) więcej inwestycji – gospodarstwa domowe będą bardziej skłonne oszczędzać i inwestować w sytuacji "obietnicy" niskiego świadczenia w przyszłości, 3) wyższą dzietność – ludzie będą dysponować wyższym dochodem, będą też wiedzieli, że dzieci w większym stopniu stają się zabezpieczeniem na starość, 4) docelową likwidacją odrębnych systemów emerytalnych przez objęcie nowym systemem wszystkich (bez wyjątku) wchodzących na rynek pracy.