Reklama
Rozwiń

Nie majstrujmy przy OFE

Słowa ministra Jacka Rostowskiego dotyczące OFE – chce, by młodsi wpłacali tam więcej, a starsi w ogóle – oznaczają tak naprawdę zapowiedź prawdziwego końca II filara.

Publikacja: 27.01.2012 20:03

Znając stosunek ministra do OFE, niczego innego nie należy się spodziewać. Swoją drogą zapracowały sobie na to same fundusze – zarządzający nimi bezrefleksyjnie bronią i bronili swoich zysków, nawet gdy oszczędności przyszłych emerytów topniały jak marcowy śnieg.

Niestety, w ślad za rozmontowywaniem II filaru nie zostanie zmniejszona składka emerytalna, która wynosi sporo – 20 proc. naszych pensji. Więcej pieniędzy ma po prostu trafić do ZUS. Jest wielce wątpliwe, by Zakład, za 30 – 40 lat przy niemal pewnym załamaniu demograficznym wywiązał się z tych zwiększonych zobowiązań i wypłacił emerytury, które teraz nam się obiecuje.

Dlatego lepiej w ogóle zlikwidować składkę do OFE i obniżyć maksymalnie składkę emerytalną do ZUS. Pieniądze, które teraz wpłacamy do obowiązkowego systemu, niech zostaną w naszych portfelach. Ludzie z definicji wydają je lepiej niż państwo.

Przy zastrzeżeniach, że: 1) zawieramy nową umowę społeczną związaną ze spodziewanym obniżeniem świadczeń – mówimy uczciwie: tzw. stopa zastąpienia (relacja pierwszej emerytury do ostatniej pensji) wyniesie około 20 – 25 proc., a ludzie o resztę muszą zadbać sami. 2) zostawiamy obecną zasadę, że każdy ma indywidualne konto emerytalne, na którym są księgowane jego składki, a świadczenie obliczane jest na podstawie tego, co wpłacił. To reguła sprawiedliwa – ile wniosłeś, tyle dostaniesz, 3) podnosimy do 40 lat dla kobiet i mężczyzn okres stażu ubezpieczeniowego koniecznego do uzyskania dopłaty z budżetu do emerytury minimalnej (obecnie wynosi zaledwie  20 i 25 lat), 4) podnosimy do 67 lat  dla obojga płci wiek emerytalny,

Dzięki temu zyskujemy: 1) wyższe płace netto – więcej miejsc pracy, wyższy popyt, mniejsza szara strefa, wzrost konkurencyjności polskich firm, mniejsza presja na wzrost płac, 2) więcej inwestycji – gospodarstwa domowe będą bardziej skłonne oszczędzać i inwestować w sytuacji "obietnicy" niskiego świadczenia w przyszłości, 3) wyższą dzietność – ludzie będą dysponować wyższym dochodem, będą też wiedzieli, że dzieci w większym stopniu stają się zabezpieczeniem na starość, 4) docelową likwidacją odrębnych systemów emerytalnych przez objęcie nowym systemem wszystkich (bez wyjątku) wchodzących na rynek pracy.

Taka propozycja jest lepsza, niż kolejne majstrowanie przy OFE i udawanie, że zachowujemy II filar. Zachowuje zasadę wypłacalności systemu i adekwatności świadczenia. Co ważne, przywraca ludziom wolność – to oni, a nie państwo, decydują, jak zabezpieczyć się na starość.

Znając stosunek ministra do OFE, niczego innego nie należy się spodziewać. Swoją drogą zapracowały sobie na to same fundusze – zarządzający nimi bezrefleksyjnie bronią i bronili swoich zysków, nawet gdy oszczędności przyszłych emerytów topniały jak marcowy śnieg.

Niestety, w ślad za rozmontowywaniem II filaru nie zostanie zmniejszona składka emerytalna, która wynosi sporo – 20 proc. naszych pensji. Więcej pieniędzy ma po prostu trafić do ZUS. Jest wielce wątpliwe, by Zakład, za 30 – 40 lat przy niemal pewnym załamaniu demograficznym wywiązał się z tych zwiększonych zobowiązań i wypłacił emerytury, które teraz nam się obiecuje.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Pyrrusowe zwycięstwo Trumpa
Komentarze
Maciej Miłosz: Wiceminister obrony próbuje sił w stand-upie
Komentarze
Marek Kozubal: Sławomir Cenckiewicz, harcownik na czele BBN
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po decyzji SN w sprawie wyborów prezydenckich. Polska musi iść do przodu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk brnie w granicę. To bardzo ryzykowne