Sami nie damy rady ze Smoleńskiem

Rację mają ci krytycy rządu – pomijając wszelkie ich szaleństwa – którzy uznają za skandal przetrzymywanie przez Rosjan wraku tupolewa rozbitego w Smoleńsku. Od dawna powinien być w Polsce, a nie jest, ponieważ nie potrafimy wyegzekwować od Moskwy jego zwrotu.

Publikacja: 10.12.2012 19:06

Andrzej Talaga

Andrzej Talaga

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Władze nie miały pomysłu, co z tym zrobić, mówiąc wprost, były bezradne. Dopiero w poniedziałek minister spraw zagranicznych wystąpił o pomoc do Unii Europejskiej, po raz pierwszy umiędzynarodowił sprawę. Celny ruch, szkoda, że tak późno.

Rosjanie konsekwentnie twierdzą, że nie oddadzą wraku, dopóki nie zakończy się ich śledztwo, ale kiedy to nastąpi, nikt nie wie. Niezwykle łatwo zbić ten tok rozumowania. Przez dwa i pół roku można wszak było zrobić niezbędne analizy, a jeśli nawet potrzebne byłyby nowe, rosyjscy eksperci i prokuratorzy mogli przyjechać do Polski albo poprosić nas o pomoc prawną. Wątpliwe, byśmy jej odmówili.

Nie dostajemy wraku z innych przyczyn. Jakich? To już pole do spekulacji. Zwolennicy zamachu twierdzą, że powodem jest zacieranie śladów. Trudno polemizować z tym poglądem, bo nie sposób wskazać racjonalnych przyczyn rosyjskiej zwłoki.

Inna spekulacja, jak się wydaje bliższa prawdy, to po prostu świadome upokarzanie Polski. Nie oddamy samolotu, bo nie, i co nam zrobicie? To prawda, nic nie możemy Rosji zrobić, ale taka sytuacja jest nie do przyjęcia, uwłacza niepodległemu państwu polskiemu. Nie chodzi wszak o byle „kupę złomu”, ale miejsce śmierci polskiego prezydenta, dowódców sił zbrojnych, historycznych liderów. Należy ono do nas, nie do Rosjan.

Nawet według przyjętego w cywilizowanym świecie prawa własności właścicielem wraku jest państwo polskie. Przetrzymywanie go to rozbój.

Unia zapewne niewiele nam pomoże, raczej nie obłoży Rosji sankcjami, ale już samo umiędzynarodowienie sprawy pokazuje, że Polska jednak nie odpuszcza. To pierwszy krok. Kolejnym mogłoby być wykorzystanie zagranicznych ekspertów do ponownej oceny przynajmniej części materiału dowodowego, przeanalizowania wszystkich hipotez, w tym zamachu – skoro go nie było, niech ponownie ją zbiją. Poproszenie Amerykanów o udostępnienie nagrań z nasłuchu przestrzeni powietrznej w okresie katastrofy. Wreszcie włączenie do sprawy NATO, wszak w Smoleńsku zginął kwiat generalicji jednego z ważnych członków Paktu.

W Polsce nikt już nikomu nie ufa, ani rządowi, ani prokuraturze, ani ekspertom lotniczym, ani opozycji szafującej zamachem. Zapętliliśmy się. Sami nie przetniemy tego węzła gordyjskiego.

Władze nie miały pomysłu, co z tym zrobić, mówiąc wprost, były bezradne. Dopiero w poniedziałek minister spraw zagranicznych wystąpił o pomoc do Unii Europejskiej, po raz pierwszy umiędzynarodowił sprawę. Celny ruch, szkoda, że tak późno.

Rosjanie konsekwentnie twierdzą, że nie oddadzą wraku, dopóki nie zakończy się ich śledztwo, ale kiedy to nastąpi, nikt nie wie. Niezwykle łatwo zbić ten tok rozumowania. Przez dwa i pół roku można wszak było zrobić niezbędne analizy, a jeśli nawet potrzebne byłyby nowe, rosyjscy eksperci i prokuratorzy mogli przyjechać do Polski albo poprosić nas o pomoc prawną. Wątpliwe, byśmy jej odmówili.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku