Ustępujący z tego stanowiska Paweł Graś miał krótki komunikat: „zostaw wiadomość". Symbolicznie pokazuje to ich stosunek do dziennikarzy. Kidawa-Błońska z tego, że nie odbiera telefonu, przynajmniej usiłuje jakoś się tłumaczyć, Graś nie zamierzał nawet przepraszać.
Były rzecznik rządu telefony od dziennikarzy odbierał rzadko, w związku z czym wielokrotnie lądował w rankingu antyrzeczników, prowadzonym przez branżowe dziennikarskie pisma. Reporterzy nazywali go „adiutantem" albo „lawirantem", narzekali, że „posługuje się monosylabami"'.
Jednak zarzuty wobec Grasia nie kończą się na nieodbieraniu telefonów. ?To on jest współodpowiedzialny za zapaść polityki informacyjnej rządu. Jeśli szukać gdzieś przyczyn popularności tez zespołu Antoniego Macierewicza, to także nie bez winy jest były rzecznik rządu. Kiedy Graś ?w sprawach smoleńskich zabierał głos, zazwyczaj się kompromitował. Choćby wtedy, gdy po rosyjsku przepraszał funkcjonariuszy jednostki specjalnej OMON posądzonych o kradzież kart kredytowych na miejscu katastrofy.
Mimo to przez pięć lat Pawła Grasia na stanowisku rzecznika trzymała tajemnicza siła. Jego pozycji nie nadwerężyła ani afera ?z darmowym mieszkaniem w willi niemieckiego właściciela, ani zafundowanie synowi pobytu w luksusowym hotelu za państwowe pieniądze.
Premier stracił cierpliwość do swego bliskiego współpracownika dopiero wtedy, gdy dramatycznie spadły notowania rządu. Platforma po raz pierwszy od ponad sześciu lat jest tak słaba, ?że może przegrać wybory parlamentarne. Donald Tusk liczy na to, że Kidawa-Błońska, otwarta na współpracę ?z mediami, pomoże odwrócić ten trend. Warto jednak przypomnieć sobie Grasia ?z okresu, zanim został rzecznikiem. Telefony odbierał chętnie, a z dziennikarzami chodził ?na papierosa.