Reklama

Ferfecki: Pożegnanie z adiutantem Donalda Tuska

Nie mogę odebrać telefonu, ponieważ szukam go w torebce – takie nagranie można usłyszeć na skrzynce głosowej nowej rzeczniczki rządu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.

Publikacja: 08.01.2014 04:00

Wiktor Ferfecki

Wiktor Ferfecki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Ustępujący z tego stanowiska Paweł Graś miał krótki komunikat: „zostaw wiadomość". Symbolicznie pokazuje to ich stosunek do dziennikarzy. Kidawa-Błońska z tego, że nie odbiera telefonu, przynajmniej usiłuje jakoś się tłumaczyć, Graś nie zamierzał nawet przepraszać.

Były rzecznik rządu telefony od dziennikarzy odbierał rzadko, w związku z czym wielokrotnie lądował w rankingu antyrzeczników, prowadzonym przez branżowe dziennikarskie pisma. Reporterzy nazywali go „adiutantem" albo „lawirantem", narzekali, że „posługuje się monosylabami"'.

Jednak zarzuty wobec Grasia nie kończą się na nieodbieraniu telefonów. ?To on jest współodpowiedzialny za zapaść polityki informacyjnej rządu. Jeśli szukać gdzieś przyczyn popularności tez zespołu Antoniego Macierewicza, to także nie bez winy jest były rzecznik rządu. Kiedy Graś ?w sprawach smoleńskich zabierał głos, zazwyczaj się kompromitował. Choćby wtedy, gdy po rosyjsku przepraszał funkcjonariuszy jednostki specjalnej OMON posądzonych o kradzież kart kredytowych na miejscu katastrofy.

Mimo to przez pięć lat Pawła Grasia na stanowisku rzecznika trzymała tajemnicza siła. Jego pozycji nie nadwerężyła ani afera ?z darmowym mieszkaniem w willi niemieckiego właściciela, ani zafundowanie synowi pobytu w luksusowym hotelu za państwowe pieniądze.

Premier stracił cierpliwość do swego bliskiego współpracownika dopiero wtedy, gdy dramatycznie spadły notowania rządu. Platforma po raz pierwszy od ponad sześciu lat jest tak słaba, ?że może przegrać wybory parlamentarne. Donald Tusk liczy na to, że Kidawa-Błońska, otwarta na współpracę ?z mediami, pomoże odwrócić ten trend. Warto jednak przypomnieć sobie Grasia ?z okresu, zanim został rzecznikiem. Telefony odbierał chętnie, a z dziennikarzami chodził ?na papierosa.

Reklama
Reklama

Nie jest pierwszym politykiem, który radykalnie się zmienił, gdy musiał zacząć przez okrągłą dobę odpowiadać na trudne pytania. Ten sam syndrom może dotknąć Kidawy-Błońskiej. Jej torebka może nagle okazać się zbyt przepastna, by odnaleźć w niej telefon.

Ustępujący z tego stanowiska Paweł Graś miał krótki komunikat: „zostaw wiadomość". Symbolicznie pokazuje to ich stosunek do dziennikarzy. Kidawa-Błońska z tego, że nie odbiera telefonu, przynajmniej usiłuje jakoś się tłumaczyć, Graś nie zamierzał nawet przepraszać.

Były rzecznik rządu telefony od dziennikarzy odbierał rzadko, w związku z czym wielokrotnie lądował w rankingu antyrzeczników, prowadzonym przez branżowe dziennikarskie pisma. Reporterzy nazywali go „adiutantem" albo „lawirantem", narzekali, że „posługuje się monosylabami"'.

Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Mojsza jedność, czyli jak Karol Nawrocki przypomniał, co nas dzieli
Komentarze
Marsz Niepodległości: Ja Polak, ja łachmyta
Komentarze
Bogusław Chrabota: O mądry patriotyzm
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Zakończenie paraliżu rządu USA może doprowadzić Demokratów do zwycięstwa
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Jemy za dużo mięsa! A może za mało? Wojna światów trwa w najlepsze
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama