Z pierwszej dziesiątki najlepszych polskich deputowanych dwoje: Konrad Szymański (najlepszy poseł, PiS) i Sidonia Jędrzejewska (miejsce piąte, PO), nie startuje w tych wyborach, a Paweł Kowal (miejsce szóste) kandyduje z listy Polski Razem, która progu wyborczego może nie przekroczyć. Logika politycznej walki i układania list wyborczych, jak widać, kieruje się swoimi własnymi prawidłami.

Zwycięzca naszego zestawienia Konrad Szymański jest w pewnym sensie zaprzeczeniem opinii o PiS jako partii niezdolnej do kompromisu – potrafił swoje zdecydowanie konserwatywne i eurorealistyczne poglądy łączyć ze skutecznym budowaniem sojuszy i zabieganiem o polskie interesy. Jego brak na listach PiS martwi tym bardziej, że na ich pierwszych miejscach są politycy, którzy znaleźli się w naszym rankingu daleko poza czołówką.

Na pierwszy rzut oka znacznie lepiej gospodaruje swoim bogactwem Platforma. Politycy z pierwszej dziesiątki naszej listy (Danuta Hübner, Jacek Saryusz-Wolski, Jerzy Buzek czy Róża Thun) będą lokomotywami wyborczymi w swoich okręgach. Ale i PO potrafi marnotrawić talenty: Bogusław Sonik (w rankingu na wysokiej siódmej pozycji) może mieć kłopot z wyborem na kolejną kadencję, bo PO wystawiła go dopiero na trzecim miejscu w okręgu małopolsko-świętokrzyskim, a jego konkurentami z tej samej listy będą bardziej znani Róża Thun oraz trener piłki ręcznej Bogdan Wenta. Trzeci w naszym rankingu Jan Olbrycht także może mieć kłopoty ze zdobyciem mandatu, bo Platforma wystawiła go dopiero na trzecim miejscu na swojej śląskiej liście.

Wbrew stereotypom, by być dobrym politykiem w Brukseli i Strasburgu, wcale nie trzeba być euroentuzjastą – czego dobrymi przykładami są Szymański czy Kowal. Kluczem do skuteczności są zdecydowane przekonania połączone z kompetencją i zdolnością do kompromisu. Nie przypadkiem wysokie miejsce w naszym rankingu zajmują politycy kojarzeni ?z tematyką ukraińską (Saryusz-Wolski, Buzek, Kowal, Zalewski), energetyczną (Szymański, Sonik, Buzek, Kolarska-Bobińska) czy konsumencką (Thun ?i Trzaskowski). W tych dziedzinach w kończącej się kadencji podejmowano decyzje najważniejsze dla Polski. Podobnie będzie w następnej, można więc tylko ubolewać, że kilku z naszych liderów zabraknie w europarlamencie.