PiS i PO urządzają w Warszawie wielki pojedynek na konwencje. PiS chce mocnym wizerunkowo eventem, przypominającym rozpoczęcie kampanii wyborczej Andrzeja Dudy, zainaugurować wyścig do parlamentu. Najważniejszym punktem ma być uroczyste pożegnanie prezydenta elekta z partią oraz ogłoszenie, że to Beata Szydło ma poprowadzić PiS do najbliższych wyborów. Kaczyński, dziś polityk 66-letni, wyciągnął wnioski ze zwycięstwa Dudy i postanowił, że twarzą w kampanii powinien być ktoś młodszy. Beata Szydło ma, z jego punktu widzenia, kilka zalet. Po pierwsze, chodzi od miesiąca w glorii sukcesu kierowanego przez nią sztabu wyborczego. Po drugie, nieźle wypada w mediach. Po trzecie, pozwoli PiS utrzymać polityczną inicjatywę, bo wybór innego niż Kaczyński kandydata tej partii na premiera będzie dużym wydarzeniem. Po czwarte wreszcie, Szydło jest kobietą, przez co łatwiej będzie jej atakować premier Ewę Kopacz. Szykuje się w polskiej polityce coś nowego – pojedynek dwóch kobiet.
Ale Platforma, która w sobotę organizuje swoją konwencję, nie zamierza poddać się bez walki. Wizerunkowy ruch, jakim była rekonstrukcja rządu, pozwolił Ewie Kopacz na przygaszenie pożaru, jaki wywołała afera taśmowa. Jeśli w najbliższym czasie nie wypłyną nowe taśmy lub zeznania, PO będzie mogła w spokojniejszej atmosferze przedstawić swój program. W sobotę chce zaprezentować pakiet obietnic dotyczący m.in. pracy dla młodych i warunków prowadzenia w Polsce biznesu.
Oczywiście wciąż największym problemem PO pozostaje brak wiarygodności. Wyborcy mogą pytać, dlaczego składa obietnice dopiero teraz. Jednak – mimo zasłużonej krytyki, jaka spotyka rząd z powodu arogancji i błędów ostatnich lat – ma też pewne osiągnięcia, którymi może próbować się pochwalić.
Najważniejsze jest jednak, że tym razem początek kampanii wyborczej do Sejmu będzie merytoryczny. Za tydzień główne punkty swego programu ogłosić ma Paweł Kukiz, a za dwa tygodnie kolejną swoją imprezę – konwencję programową w Katowicach – urządza PiS. Zarówno dla Polski, jak i dla naszej demokracji lepiej, byśmy dyskutowali w rytm partyjnych propozycji programowych, nie zaś kolejnych prowokacji kontrowersyjnego biznesmena z nadwagą.