Ten mieszkający w USA kaznodzieja jest uważany przez Ankarę za organizatora (nieudanego) puczu w lipcu 2016 r. Dlatego, jej zdaniem, kraje, które utrudniają rozliczenia z Gülenem i jego mieszkającymi za granicą zwolennikami, nie są prawdziwymi sojusznikami Turcji.
Podobny test mają teraz przejść unijni partnerzy Polski. Jeżeli po raz kolejny wybiorą Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, to nie tylko zignorują zdanie władz w Warszawie, które mają innego polskiego kandydata – Jacka Saryusz-Wolskiego. Przyczynią się także do stworzenia, jak to określił Jarosław Kaczyński w TVP, "zupełnie innej" Unii Europejskiej. A właściwie to do jej rozpadu.