Jest to prawda oczywista nie tylko dla właścicieli oznaczeń, ale także dla amatorów cudzych praw. Najczęściej rejestrują oni domeny identyczne lub podobne do cudzych oznaczeń po to, by wymusić później ich odkupienie. Jest to tzw. cybersquatting.
Łatwość, z jaką można obecnie zarejestrować domenę (i niskie koszty tego przedsięwzięcia), i opowieści o astronomicznych sumach, za które były odkupywane te najbardziej atrakcyjne, powodują, że cybersquatting kwitnie, a sporów dotyczących domen jest coraz więcej, także w Polsce. A przecież system odzyskiwania domen jest u nas w zasadzie sprawny, ich prawowici właściciele zaś z zasady nie wchodzą w negocjacje z cybersquatterami.
Od stycznia tego roku podmioty, które uważają, że ich prawa zostały naruszone wskutek zarejestrowania domeny.pl przez osobę trzecią, mają do wyboru już dwa sądy arbitrażowe - sąd przy Krajowej Izbie Gospodarczej oraz sąd przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji. Mimo to przedsiębiorcy są nadal narażeni na sztuczki cybersquatterów, gdyż problem z dochodzeniem praw przed sądami arbitrażowymi nie leży w ich ilości, ale w regulaminie NASK - czyli operatora krajowego rejestru nazw internetowych. Niestety, praktyka pokazuje, że regulamin NASK zawiera poważne luki, które skrzętnie wykorzystują cybersquatterzy.
W obu sądach polubownych postępowanie sporne w sprawie domen internetowych wygląda podobnie. Na wstępie strony mogą skorzystać z postępowania mediacyjnego. Statystyki sądu polubownego przy PIIT pokazują jednak, że jest raczej mało popularne, najprawdopodobniej dlatego, że brak sukcesu w postępowaniu mediacyjnym tylko przedłuża postępowanie o odzyskanie domeny przed sądem. Zdecydowana większość spraw od razu jest kierowana do arbitrażu.
Zgodnie z regulaminem powinno być tak: na samym wstępie powód wnosi do sądu polubownego opłacony wniosek informujący o zamiarze wszczęcia postępowania arbitrażowego. Strony dostają zapis na sąd polubowny, by wyraziły zgodę na wejście w spór. Jeżeli obie podpiszą zapis, sąd wzywa powoda do wniesienia pozwu w terminie 14 dni i do stosownej opłaty. Następnie sprawa zostaje przesłana do wyznaczonego przez strony arbitra, który po przeprowadzeniu postępowania wydaje wyrok. Taki proces może więc trwać ok. dwóch, trzech miesięcy. Jeżeli arbiter uzna racje pozwu, to domena, o którą toczy się spór, powinna być przeniesiona na powoda, niestety, dopiero gdy sąd cywilny stwierdzi wykonalność wyroku.