Reklama

Świat potępia cła Donalda Trumpa. "Słucha lobbystów"

Zaporowe cła na stal i aluminium eksportowane do USA wejdą w życie od środy. Europa rzuciła się do przygotowania odpowiedzi na pomysł Trumpa, napięcie eskaluje, ale wojna handlowa „wśród przyjaciół” musi być wyważona.

Publikacja: 11.02.2025 16:38

Świat potępia cła Donalda Trumpa. "Słucha lobbystów"

Foto: AFP

Sięgające aż 25 proc. cła Donalda Trumpa narzucone na import aluminium do Stanów Zjednoczonych zmusiły do reakcji niemal cały świat Zachodu, bo aluminium trafia do Ameryki z tak różnych kierunków, jak Meksyk, Kanada, Australia, ale też Europa.

Dlatego dziś wszyscy się zastanawiają, jakiej reakcji łańcuchowej można się spodziewać.

- Eksport do USA aluminium z Polski to 411 ton, a do innych krajów 264 tys. ton. To daje wyobrażenie o proporcjach. Nie panikujemy, ale dobrze się przygotowujemy do ewentualnych konsekwencji tych ceł - powiedział dziś Donald Tusk przed wtorkowym posiedzeniem rządu.

Australia liczy straty i ostrzega, że na wojnie handlowej wygrają znowu Chiny

Według australijskich związkowców konsekwencją decyzji prezydenta USA będzie większe zagrożenie tańszym importem z Chin. - Największym zagrożeniem związanym z planowaną przez Trumpa 25-procentową taryfą celną na stal i aluminium nie jest wzrost kosztów australijskich produktów – jest nim groźba, że Chiny zrzucą więcej metali po niższych cenach na nasze wybrzeża. Rząd musi działać teraz lub zaryzykować utratę dziesiątek tysięcy miejsc pracy – napisał na portalu X Australijski Związek Zawodowy Pracowników.

Reklama
Reklama

Niepodziewany plan Trumpa nałożenia 25 proc. ceł na stal i aluminium wymazał już miliardy z australijskiego rynku akcji, uderzając w notowania spółek wydobywczych (w Europie reakcje rynków były bardziej stonowane).

Donald Trump atakuje cłami na stal i aluminium, Unia Europejska odpowiada

Jak odpowie Trumpowi Europa? Celna odpowiedź to trudne zadanie, bo z jednej strony, decyzja Trumpa i wprowadzenie 25-proc. cła to ewidentne cła zaporowe, narzucone z dnia na dzień. Z drugiej strony, w świetle ciągłego zagrożenia ze strony Rosji, USA nadal z uporem będą nazywane przyjacielem. Kluczowe będą ustalenia, które zapadną – w środę, bo UE zwołała ekspresowe konsultacje państw członkowskich.

- Nie panikujemy, ale dobrze przygotowujemy się do ewentualnych konsekwencji tych ceł – powiedział premier Donald Tusk przed wtorkowym posiedzeniem rządu.  

 Rosnące napięcie w relacjach gospodarczych USA i UE skomentował dla „Rz” prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC. Jego zdaniem, sytuacja jest poważna i rozwija się w ryzykownym kierunku, bo Trump słucha umiejętnych podszeptów amerykańskiego lobbingu, na których wygrają tylko partykularne interesy poszczególnych firm. 

- To pokazuje wyraźnie, że Trump nie żartuje i że jest gotów używać ceł jako środka nacisku – mówi prof. Orłowski. - W tym momencie mamy do czynienia z prezydentem, który bardzo chętnie słucha lobbystów z różnych przemysłów, którzy oczywiście z przyjemnością wykorzystują jego skłonność do wprowadzania ceł, by zapewnić sobie korzyści rynkowe. To niebezpieczna rzecz, bo to prawdopodobnie jakieś wyznanie wiary Donalda Trumpa, który uważa, że cła i protekcjonizm to świetne narzędzie polityki gospodarczej, a ekonomia wskazuje, że nie są dobrym narzędziem – tłumaczy profesor i wskazuje, że problem eskaluje, bo gdy USA groziły cłami tylko Meksykowi, można było przypuszczać, że chodzi o nacisk faktycznie w innych dziedzinach, ale dziś groźba rozlała się na inne kraje.

Reklama
Reklama

- Europa nie jest eksporterem stali, stal do USA trafia głównie z Azji, więc nie będzie dotknięta mocno. Ale w tle czai się ryzyko wojny handlowej z UE, i ceł celowanych na towary z UE, zwłaszcza na samochody. Cła na stal i aluminium to nie jest coś, co bezpośrednio uderzy w interesy UE, ale jest bardzo niebezpiecznym objawem, bo większe jest prawdopodobieństwo, że USA chcą zacząć prowadzić znacznie bardziej protekcjonistyczną politykę niż do tej pory – mówił ekonomista w rozmowie z „Rz”.

Czytaj więcej

Przesłanie UE dla Donalda Trumpa: wojna handlowa byłaby nieopłacalna

UE już raz usadziła ambicje Trumpa

Jak mówił „Rzeczpospolitej” rozmówca z dyrekcji generalnej DG Trade, przy poprzedniej kadencji Donalda Trumpa to właśnie zdecydowana i celna odpowiedź Europy ostudziła ówczesne zapędy prezydenta USA do wzniecania wojen handlowych. Czy tak będzie tym razem, czy Trump się zreflektuje na widok sprzeciwu i oburzenia swoich sojuszników – zobaczymy zapewne niebawem.

- Głęboko ubolewam nad decyzją Stanów Zjednoczonych o nałożeniu ceł na europejski eksport stali i aluminium. Taryfy to podatki - złe dla biznesu, gorsze dla konsumentów. Nieuzasadnione cła nałożone na UE nie pozostaną bez odpowiedzi - wywołają zdecydowane i proporcjonalne środki zaradcze – zapowiedziała Ursula von der Leyen i podkreśliła, że UE zabezpieczy swoje interesy gospodarcze, ochroni pracowników, przedsiębiorstwa i konsumentów.

Podatkiem Trumpa mogą być mocno dotknięte Niemcy, którzy są znaczącym eksporterem tego metalu. Dlatego cios nie pozostał bez odpowiedzi szefa rządu. Olaf Scholz podkreślił w swoim tweecie, jak bardzo dziś polega na europejskiej solidarności.

- Europa przynosi nam zyski jak żaden inny kraj. Jesteśmy największym eksporterem. Jeśli UE będzie postrzegana przez pryzmat amerykańskich złóż, tak jak obecnie w przypadku stali i aluminium, to będziemy bardziej zależni od europejskiej solidarności niż jakikolwiek inny kraj – napisał na oficjalnym profilu na portalu X Olaf Scholz, kanclerz Niemiec.

Reklama
Reklama

Trudne zadanie ma dziś nowy komisarz ds. handlu. - UE nie widzi uzasadnienia dla nakładania ceł na nasz eksport. Z ekonomicznego punktu widzenia przynosi to efekt przeciwny do zamierzonego. Scenariusz przegrana-przegrana. Oceniamy zakres środków i będziemy reagować w zdecydowany, proporcjonalny sposób za pomocą środków zaradczych – pisze na X komisarz UE ds. handlu Maroš Šefčovič, który akurat dziś miał na temat relacji handlowych wystąpienie przed Parlamentem Europejskim w Strasburgu.

Europa ma czym odpowiedzieć

Jak pisze Financial Times, państwa członkowskie UE zatwierdziły już opłaty w wysokości do 50 proc. na warty 4,8 mld euro import z USA i mogą szybko je przegłosować. Wtedy mocno podrożeją w Europie amerykańskie przedmioty luksusowe, whisky, motocykle Harley-Davidson, łodzie motorowe oraz niektóre rodzaje stali i aluminium. Tę kwestię omówi osobiście z wiceprezydentem USA szefowa Komisji, Ursula Von der Leyen, gdy spotka się z JD Vance'em w Paryżu. Sama KE zwołała na środę spotkanie ministrów handlu.

FT przypomina przy tym, że przemysł stalowy UE już się kurczy, dlatego cła na eksport sięgający 3,7 mln ton rocznie mocno w ten sektor uderzą. Co więcej, do Europy może trafić stal z innych części świata, która została wypchnięta z rynków USA, co jeszcze bardziej obniży ceny. Paradoksalnie, ciosem celnym została trafiona także Ukraina, której przemysł stalowy został już i tak zdewastowany przez napaść Rosji. - Jesteśmy zdecydowani aktywnie współpracować z partnerami, aby znaleźć optymalne rozwiązanie przed 12 marca – napisała we wtorek na X Julia Swyrydenko, wicepremier i minister gospodarki Ukrainy.

Kolejnym krajem, który chce uniknąć wojny handlowej jest Wielka Brytania, jej premier sir Keir Starmer chce pogłębić więzi gospodarcze, według FT - rząd starał się zbagatelizować oczekiwania dotyczące jakichkolwiek represji, m.in. stwierdzeniami, że USA odpowiadały za zaledwie 5 proc. brytyjskiego eksportu stali w 2023 r. i 6 proc. eksportu aluminium.

AmCham nie przyklaskuje Trumpowi

Dla izb gospodarczych, które wspierają rozwój relacji handlowych, decyzja Trumpa to cios podważający ich pracę.

Reklama
Reklama

- Jest to decyzja, której Amerykańska Izba Handlowa w UE (AmCham EU) sprzeciwiła się w 2018 r. i sprzeciwia się jej ponownie dzisiaj – oświadczyła amerykańska izba handlowa AmCham w UE i wyjaśnia, że jej zdaniem – cła USA na import stali i aluminium z UE będą miały przytłaczająco negatywny wpływ na miejsca pracy, dobrobyt i bezpieczeństwo po obu stronach Atlantyku, a szkody – wykroczą poza sektory stali i aluminium, wpływając na wszystkie przedsiębiorstwa, które polegają na tych materiałach w całym łańcuchu dostaw.

AmCham stwierdza, że UE nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego USA, a raczej - jest najważniejszym partnerem gospodarczym Ameryki. - UE powinna być na stałe zwolniona z taryf, a obie strony powinny współpracować, aby rozwiązać prawdziwy problem: globalny nadmiar mocy produkcyjnych spowodowany nieuczciwymi praktykami handlowymi w krajach trzecich – pisze AmCham. Izba zwykle lobbująca na korzyść amerykańskiego przemysłu alarmuje przy tym, że amerykańskie firmy w Europie są zaniepokojone szybką eskalacją sporu handlowego.

Gospodarka
Eksperci alarmują: polska gospodarka traci impet. Ratunkiem są inwestycje
Gospodarka
Marjut Falkstedt, prezes EFI: Nie chcemy tracić europejskich pereł w koronie
Gospodarka
Oto gwaranci wielkiej pożyczki dla Ukrainy. Niemcy na czele, ale jest i Polska
Gospodarka
Lider na tle regionu
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Gospodarka
Polacy nie wierzą w Polskę wśród najbogatszych państw świata
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama