Konkurencyjność i bezpieczeństwo Europy. Nie można czekać

Czy Unia Europejska potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo, nie tracąc na konkurencyjności i otwartości na świat? Polska prezydencja w Radzie UE może pomóc w wyznaczeniu nowego kursu dla wspólnoty

Publikacja: 04.02.2025 05:48

W debacie uczestniczyli: Wojciech Dąbrowski, prezes PHR, prof. Marcin Jacoby, Uniwersytet SWPS, Graż

W debacie uczestniczyli: Wojciech Dąbrowski, prezes PHR, prof. Marcin Jacoby, Uniwersytet SWPS, Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezeska grupy Modne Zakupy, min. Ignacy Niemczycki, sekretarz stanu w KPRM, Marcin Piasecki, „Rzeczpospolita” (prowadzący dyskusję), dr Henryka Bochniarz, przewodnicząca Rady Głównej Konfederacji Lewiatan, prof. Piotr Wachowiak, rektor SGH, Mariusz Mielczarek, dyr. ds. regulacji i sektora publicznego w Europie Środkowej i Wschodniej, Amazon

Foto: Ernest Rębisz

Wyzwania gospodarcze i geopolityczne, jakie czekają Unię Europejską w nadchodzących miesiącach, zdominowały debatę „Bezpieczeństwo, Europo! Jak realizować hasło i priorytety polskiej prezydencji, aby uniknąć pułapki izolacji Starego Kontynentu od reszty świata”, która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej” w ramach cyklu „Europa. Nowe otwarcie”. Uczestnicy dyskusji zastanawiali się, jakie działania powinny zostać podjęte, by Europa pozostała liczącym się graczem na arenie międzynarodowej, i czy może pozwolić sobie na strategię izolacji. W centrum uwagi znalazły się tematy, takie jak relacje z USA i Chinami, konsekwencje ceł, innowacyjność jako element bezpieczeństwa gospodarczego czy polityka regulacyjna, która zamiast blokować inwestycje, może je przyciągnąć.

Czym okaże się dla świata prezydentura Donalda Trumpa? Czy będzie globalnym wstrząsem? – Tego wstrząsu potrzeba starej Europie, a myślę, że również całemu światu – mówiła przewodnicząca Rady Głównej Konfederacji Lewiatan dr Henryka Bochniarz. – Przyszedł ktoś, kto wywrócił stolik, i zmusił nas do tego, żeby zacząć trochę inaczej myśleć, jak ten świat poukładać. I to dotyczy przede wszystkim właśnie Europy, która dowiodła wielokrotnie, że jak się wszystko jako tako układa, to powoli zasypiamy – stwierdziła. Jej zdaniem Trump tym, co mówi – choć trzeba to oddzielić od faktycznych decyzji – spowodował, że zaczęliśmy myśleć, jak się odnaleźć w tym nowym świecie. Mimo niepokoju, jaki budzą decyzje byłego prezydenta USA, Bochniarz dostrzega w tym procesie również pozytywne aspekty.

– Drugim elementem mojego optymizmu oprócz tego, że potrzebne było wreszcie jakieś pchnięcie, jest to, że mam ogromną wiarę w amerykańskie instytucje. I uważam, że niezależnie od tego, jak głośne i obrazoburcze są deklaracje Trumpa, to jednak system jest na tyle dobrze zakorzeniony w regułach demokratycznych, że spora część tych deklaracji skończy się właśnie na deklaracjach – dodała Henryka Bochniarz. Wspomniała, że amerykański prezydent już zaczyna się wycofywać z niektórych najbardziej kontrowersyjnych propozycji. Widać też, jak niektóre jego posunięcia są kwestionowane przez sędziów stanowych i federalnych. – Oczywiście to wprowadza chaos, zamieszanie. Na pewno nie służy temu, żebyśmy mogli myśleć o tym, że będziemy się równo rozwijać – mówiła Bochniarz.

Podstawowe pytanie brzmi, co z tego wynika dla Europy. – My w Europie powinniśmy szukać dokładnie odwrotnych rozwiązań. Jeżeli Trump chce się zamykać, my powinniśmy iść w kierunku umów handlowych – zauważyła. Skrytykowała atak na porozumienie handlowe z Mercosurem, które negocjowano przez 25 lat i które – jej zdaniem – powinno być traktowane jako strategiczny kierunek rozwoju europejskich relacji handlowych. Wskazała także na konieczność integracji UE jako odpowiedzi na wyzwania globalne. – Jeśli ten wstrząs spowoduje, że naprawdę zaczniemy myśleć o tym, jak się silniej zintegrować, tak żeby Unia była partnerem, z którym Trump musi się liczyć, to będzie to ogromna szansa – powiedziała. Ponieważ Trump liczy się tylko z siłą – polityczną, ekonomiczną i społeczną – UE musi być zdolna do przyciągania talentów i ekspertów także z samych Stanów Zjednoczonych. Ważną rolę może tu odegrać Polska. – Tak jak w 1989 roku nie mieliśmy nic – ani pieniędzy, ani pozycji, ani przemysłu – a jednak udało się zbudować fundament, na którym do dziś odcinamy kupony. To, czego teraz potrzebujemy, to polityki gospodarczej i odwagi w działaniu. Najgorsze, co moglibyśmy zrobić, to się poddać – zakończyła przewodnicząca Bochniarz.

O tym, że polska prezydencja powinna wykorzystać czas na refleksję i korektę dotychczasowego kursu, mówił minister Ignacy Niemczycki, sekretarz stanu w KPRM. Zwrócił uwagę na różnice w postrzeganiu Zielonego Ładu, który w Polsce nie był kojarzony z polityką wzrostu gospodarczego, podczas gdy np. Dania czerpała z niego korzyści. To jeden z obszarów, w których Polska prezydencja może wnieść istotną zmianę, subtelnie, ale znacząco modyfikując sposób myślenia o gospodarce w Europie. – Nasze podejście jest takie, żebyśmy przestali być naiwni. Część naszych polityk zakładała, że Europa jest cały czas światowym liderem i że za nami pójdą inni, a okazało się, że niekoniecznie, a wręcz inne państwa były w stanie wykorzystywać nasze luki i niekonsekwencje – podkreślił minister. Mówiąc o rywalizacji gospodarczej z Chinami, Niemczycki wskazał, że Europa musi zadbać o równe warunki konkurencji globalnej. Nie oznacza to protekcjonizmu, ale stworzenie takich mechanizmów, które nie pozwolą innym gospodarkom wykorzystywać przewag wynikających z mniej restrykcyjnych regulacji.

Odnosząc się do relacji ze Stanami Zjednoczonymi, minister zgodził się, że Unia Europejska musi działać twardo i zdecydowanie. Podkreślił przy tym, że Polska prezydencja będzie dążyć do budowania pozytywnego przekazu w relacjach z USA i chce dotrzeć z argumentami, które mogą trafić do amerykańskich decydentów.

Dotykając kwestii nadmiernych regulacji i obciążeń dla biznesu, minister przyznał, że temat taksonomii czy innych ograniczeń dla przedsiębiorców przewija się w dyskusjach, ale zaznaczył: – Za tymi regulacjami stoją europejskie wartości i oczekiwania społeczne. Dzisiaj wyzwaniem dla Europy jest to, jak z jednej strony spełniać te oczekiwania, a z drugiej nie tworzyć przepisów, które w ewidentny sposób obciążają biznes. Odnosząc się do umowy z Mercosurem, ocenił, że w polskiej debacie publicznej temat ten został zredukowany do argumentów rolniczych i że w dyskusji zabrakło szerszego spojrzenia na strategiczne interesy gospodarcze.

Europa między cepelią a szybkim pociągiem

Wizję przyszłości UE jako wyboru między stagnacją a dynamicznym dostosowaniem się do globalnych wyzwań przedstawiła Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG, członkini rad dyrektorów Pepco grupy NV, inwestorka i prezeska grupy Modne Zakupy. – Albo będziemy cepelią, albo wskoczymy do szybko jadącego pociągu – mówiła. Zwróciła uwagę na ceny energii i nadmierne regulacje. Jej zdaniem polityka Donalda Trumpa, choć kontrowersyjna, ma istotną zaletę – dąży do obniżenia cen ropy, uderzając w rosyjskie źródła finansowania wojny w Ukrainie. Dotykając kwestii nadregulacji gospodarki, Piotrowska-Oliwa zwróciła uwagę na absurd europejskich priorytetów: – Pociągi w Chinach jeżdżą 350 km/h, a my w Europie zajmujemy się butelkami z nakrętką – powiedziała. Jej zdaniem Polska ma potencjał, jeśli chodzi o innowacyjność i technologie dla przyszłości europejskiej gospodarki, ale bez dostępu do kluczowych komponentów, takich jak półprzewodniki, pozostaje w trudnej sytuacji. – Ameryka przeżyje bez francuskiego sera i wina, ale my nie przetrwamy bez dostępu do kluczowych technologii – stwierdziła.

Jak jednak zauważył prof. Piotr Wachowiak, rektor SGH, w Europie widać coraz większy rozłam. – Nasza prezydencja musi to uwzględnić i podjąć działania, które pomogą zjednoczyć Unię – zaznaczył. Zwrócił również uwagę na rolę wojny w Ukrainie i jej wpływ na gospodarkę europejską, przywołując swoją rozmowę z Wołodymyrem Zełenskim podczas wizyty prezydenta Ukrainy na SGH.

– Zełenski powiedział, że jeżeli Ameryka i Europa nie będą nadal wspierać Ukrainy, to wszyscy możemy tego pożałować – i Ukraina, i Europa, i świat – wspomniał rektor SGH. Tymczasem jednym z większych wyzwań dla UE jest narastający populizm. – Przez ten populizm oczekiwania społeczne nie są zawsze zbieżne z oczekiwaniami biznesu – mówił prof. Wachowiak. Jego zdaniem podczas polskiej prezydencji powinna rozpocząć się debata o polityce gospodarczej obejmującą cztery kluczowe filary: politykę migracyjną, energetyczną, innowacyjną i politykę konkurencyjną. Odnosząc się do słynnego raportu Mario Draghiego, wskazującego na słabości gospodarki UE, stwierdził: – Mam nadzieję, że Mario Draghi przesadził, ale ta lampka już powinna nam się zapalić.

O tym, że Europa potrzebuje inwestycji i realnego wspólnego rynku, mówił Mariusz Mielczarek, dyrektor ds. regulacji i sektora publicznego w Europie Środkowej i Wschodniej w Amazonie. Biznes nie może funkcjonować w długoterminowej niepewności, a Unia Europejska powinna skupić się na działaniach wewnętrznych. – Nie powinniśmy śledzić i kopiować polityki Stanów Zjednoczonych czy Azji, bo one robią swoją strategię. Musimy skoncentrować się na tym, co Unia może zrobić, a raport Draghiego pokazuje, że niezbędne są ogromne inwestycje – mówił. I tak UE potrzebuje co najmniej 800 miliardów euro rocznie na sfinansowanie takich obszarów jak produktywność, rozwój technologiczny i demografia. – Ta przepaść Europy wobec Stanów Zjednoczonych i Azji, jeśli chodzi o PKB i innowacyjność, stale się powiększa. Jeśli będziemy kontynuować ten kurs, efekty będą słabe – ostrzegał Mielczarek. Główną barierą dla inwestycji w Europie są wysokie ceny energii. Amazon sam realizuje 600 projektów OZE na całym świecie, wspiera rozwój energetyki jądrowej, jednak obecne działania nie wystarczą, by obniżyć koszty energii dla całej gospodarki. – Polska ma wyjątkowo niski współczynnik inwestycji prywatnych do PKB – tylko 17 procent, podczas gdy średnia unijna to 22 procent. To niepokojący trend, który trzeba jak najszybciej odwrócić – zaznaczył dyrektor Mielczarek. Wskazał też, że mimo zalet wspólny rynek UE nie działa, jak powinien. – Eksporterzy w ramach wspólnego rynku muszą rejestrować się w każdym kraju oddzielnie, składać lokalne wnioski o pozwolenia środowiskowe – to jest bariera, którą polska prezydencja powinna się zająć – podkreślił.

UE musi strzec swoich technologii

Przed przyjęciem jednostronnej narracji amerykańskiej w rywalizacji z Chinami przestrzegał z kolei prof. Marcin Jacoby z Uniwersytetu SWPS. – Ameryka w wielu rzeczach przegrała przez swój izolacjonizm. Budowanie murów wobec Chin to zła polityka – powiedział. Jego zdaniem Europa powinna podejść do relacji z Chinami asertywnie i pragmatycznie, identyfikując obszary, w których może skorzystać na współpracy. – To nie jest już moment, w którym Unia Europejska ma bardzo dużo własnych technologii, których musi strzec. Możemy bardzo dużo zyskać, ucząc się od Chin – dodał. Ale też jego zdaniem Europa nie wykorzystuje potencjału naukowego. – Korea Południowa przeznacza na R&D 5 procent PKB, Chiny – 2 procent, a Unia wciąż inwestuje za mało. Jeśli nie skierujemy gigantycznych strumieni finansowych na ten cel, nasi naukowcy będą rozwijać technologie w Chinach i USA, a Europa pozostanie w tyle – ostrzegał. Stąd też sugerował, że Unia powinna bardziej stanowczo negocjować warunki dostępu do swojego rynku dla Chin. – Jesteśmy atrakcyjnym rynkiem zbytu, ale nie traktujemy tego jako argumentu negocjacyjnego. Powinniśmy wymuszać na Chinach model joint venture, tak jak one robiły 30 lat temu – powiedział. Europa powinna łączyć protekcjonizm wobec Chin z uproszczeniem regulacji wewnętrznych, bo to zwiększyłoby jej konkurencyjność. Bez tego nie dogonimy USA i Chin.

Przemysł obronny to coś więcej niż broń

Ważnym elementem bezpieczeństwa gospodarczego i technologicznego jest budowa przemysłu obronnego. Ale zdaniem Wojciecha Dąbrowskiego, byłego prezesa ARP i PGZ, prezesa Polskiego Holdingu Rozwoju, to nie jest tylko kwestia militarna. – Przemysł obronny ma silne związki ze wszystkimi gałęziami gospodarki – od technologii, przez zasoby kadrowe, aż po sektor farmaceutyczny, energetykę i infrastrukturę krytyczną – zaznaczył. Dlatego inwestycje w ten sektor powinny być przemyślane i wpisane w szerszą strategię gospodarczą.

Zdaniem Dąbrowskiego Europa powinna najpierw wykorzystać własny potencjał, zanim zwróci się ku Ameryce. Ale potrzebna jest silniejsza współpraca w ramach NATO i układu euroatlantyckiego, gdyż „żadne państwo nie jest w stanie samodzielnie rozwijać przemysłu obronnego na odpowiednią skalę”. Odnosząc się do Chin, Dąbrowski wskazał, że Unia Europejska powinna dostosować swoją politykę do zmian w strategii NATO i rosnącego znaczenia regionu Azji i Pacyfiku.

Najważniejszym wnioskiem z debaty jest to, że Europa powinna zacząć działać tu i teraz, bo świat jej ucieka. Henryka Bochniarz mówiła wprost: – Fajnie, że zajmujemy się globalną gospodarką, ale kluczowy problem leży u nas, w Polsce. Czegokolwiek byśmy nie dotknęli – energii, regulacji – wszystko się ślimaczy. Czekamy na wybory, na decyzje, na coś, co się samo nie wydarzy.

Brak spójnej polityki gospodarczej sprawia, że polska gospodarka zaczyna przypominać statek dryfujący bez kapitana. – Każdy w tym chórze śpiewa co innego: klimat jedno, cyfryzacja drugie, aktywa trzecie. Nie mamy nawet wicepremiera ds. gospodarki, a koalicyjny rząd ma tak różne poglądy, że brakuje mu koordynacji. Tak po prostu się nie da – mówiła. To, co powinno stać się priorytetem, to szybkie działania, ale nikt ich nie wprowadza w życie. – Rok mija, a regulacje, na które wszyscy się zgodzili, nie trafiły nawet do Sejmu. Przedsiębiorcy mówią mi wprost: nie mogą się rozwijać, bo nie ma decyzji, bo wszystko jest w zawieszeniu – podkreślała Henryka Bochniarz. Jednak problem braku decyzyjności nie dotyczy tylko Polski, ale całej Unii Europejskiej. – Każdy kraj ciągnie w swoją stronę. To największy problem Europy. Mówienie jednym głosem o rzeczach oczywistych staje się problemem, a świat na nas nie czeka – zauważył Mariusz Mielczarek.

Grażyna Piotrowska-Oliwa dodała, że ten paraliż może mieć katastrofalne skutki, zwłaszcza w energetyce. Do 2030 roku większość elektrowni węglowych w Polsce powinna zostać wyłączona – są przestarzałe, na granicy śmierci technicznej. – Jeśli nic nie zrobimy, za pięć lat będziemy mieli blackout – ostrzegała.

Wojciech Dąbrowski przypomniał o tym, że raporty i analizy dotyczące gospodarki i obronności są gotowe. – Jeśli teraz narzucimy strategiczne myślenie i konsekwentne działanie, możemy odegrać istotną rolę w kształtowaniu przyszłości Europy – zaważył. Jednak samo diagnozowanie problemów już nie wystarczy. Europa potrzebuje działań. Inaczej – jak mówił Mariusz Mielczarek – rowerem nie dogoni pociągu, który już odjechał. Jeśli Unia nie nada kierunku swojej polityce, świat ucieknie jej jeszcze szybc

Wyzwania gospodarcze i geopolityczne, jakie czekają Unię Europejską w nadchodzących miesiącach, zdominowały debatę „Bezpieczeństwo, Europo! Jak realizować hasło i priorytety polskiej prezydencji, aby uniknąć pułapki izolacji Starego Kontynentu od reszty świata”, która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej” w ramach cyklu „Europa. Nowe otwarcie”. Uczestnicy dyskusji zastanawiali się, jakie działania powinny zostać podjęte, by Europa pozostała liczącym się graczem na arenie międzynarodowej, i czy może pozwolić sobie na strategię izolacji. W centrum uwagi znalazły się tematy, takie jak relacje z USA i Chinami, konsekwencje ceł, innowacyjność jako element bezpieczeństwa gospodarczego czy polityka regulacyjna, która zamiast blokować inwestycje, może je przyciągnąć.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Marek Belka: Trump i jego nadworny błazen Elon Musk traktują świat jak jakąś grę
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Gospodarka
Ryzyko wielkiej wojny handlowej nie zniknęło, ale nieco się oddaliło
Gospodarka
Rynki wystraszyły się globalnej wojny handlowej. Czy słusznie?
Gospodarka
Donald Trump pogłębia chaos, który stworzył. Elon Musk: Kłębowisko robaków
Gospodarka
Bojkot towarów z USA. Kanadyjczycy reagują na cła Trumpa i jego politykę