Poluzowanie polityki pieniężnej w marcu lub w kolejnych miesiącach w grudniu ub.r. wydawało się niemal przesądzone. Obniżki stóp o 0,25 lub 0,5 pkt proc. przed upływem połowy roku oczekiwało już 19 spośród 24 ekonomistów i zespołów, biorących udział w konkursie prognostycznym „Parkietu". Było to podyktowane przypuszczeniami, że po zmianach w składzie RPP ze stycznia i lutego br., gremium to będzie miało większą skłonność do wspierania gospodarki łagodniejszą polityką pieniężną.
W styczniu część z nich wycofała się z tych oczekiwań pod wpływem osłabienia złotego i pierwszych wypowiedzi kandydatów i nominatów do RPP. Mniej powszechne stały się w szczególności prognozy obniżki stopy referencyjnej NBP o 0,5 pkt proc. Nadal jednak poluzowania polityki pieniężnej oczekiwała większość ankietowanych przez „Parkiet" ekonomistów.
Piątkowa decyzja S&P szanse na obniżkę stóp jeszcze ograniczyła. Jest to w dużej mierze efekt spotęgowanej przez nią deprecjacji złotego, ale nie tylko.
- Zazwyczaj na obniżanie stóp procentowych w sytuacji, gdy politykę pieniężną zacieśnia Rezerwa Federalna, mogą sobie pozwolić jedynie kraje rozwinięte, mające stabilne fundamenty gospodarcze i instytucjonalne. Tylko w takich warunkach obniżka stóp nie spowodowałaby znacznego odpływu kapitału z kraju i w konsekwencji istotnego osłabienia jego waluty. Polska była dotąd traktowana przez inwestorów, jako kraj bliski rynkom rozwiniętym. Decyzja S&P może w pewien sposób ten wizerunek podważyć – powiedział „Parkietowi" Mikołaj Raczyński, zarządzający funduszami obligacji w Noble Funds TFI.
- Obniżka wyklucza obniżkę. Błędem byłoby redukowanie stóp po piątkowej decyzji S&P – zauważył na Twitterze Bartosz Sawicki, szef działu analiz TMS Brokers.