Wiadomo już z całą pewnością, że straty spowodowane tygodniowymi zamieszkami we Francji po zastrzeleniu 17-latka w Nanterre przez policjanta są trzykrotnie większe niż po podobnym tragicznym incydencie w 2005 r. Zrzeszenie France Assureurs oceniało początkowo straty na 280 mln euro, teraz oceniło je na 650 mln euro (choć zdarzają się szacunki, według których straty mogą przewyższać miliard euro).

- Niemal 90 proc. kosztów tych zamieszek dotyczy 3900 zniszczonych dóbr należących do firm i samorządów lokalnych — stwierdziła przewodnicząca tej organizacji, Florence Lustman. Reszta to straty osób cywilnych dotyczące głównie spalonych samochodów. 55 proc. z łącznej sumy 650 mln euro dotyczy majątku firm, a 35 proc. - zasobów będących w gestii samorządów. Federacja otrzymała dotąd ponad 11 300 zgłoszeń o poniesionych szkodach. Ostateczna suma może okazać się większa, bo ubezpieczyciele spodziewają się dalszych zgłoszeń. Można je z składać w ciągu 30 dni od czasu zajść.

Czytaj więcej

Francja dostarczy Ukrainie pociski dalekiego zasięgu

- Charakter zniszczeń jest inny niż w 2005 r. - stwierdziła Florence Lustman. - Podczas pięciu tygodni zamieszek 18 lat temu zniszczenia i spalone samochody stanowiły ponad 80 proc. strat, odszkodowania. Były więc mniejsze, wyniosły wtedy 204 mln euro.

Tym razem w regionie stołecznym doszło do poważnych zniszczeń środków transportu publicznego, spalono 39 autobusów. Władze Ile-de-France oszacowały te straty na 20 mln euro. Minister oświaty Pap Ndiaye poinformował z kolei o dewastacji ok. 60 szkół i o kilkunastu całkowicie niezdatnych do użytku. Ich odbudowa i remonty będą kosztować kilkadziesiąt milionów euro. Prezes izby handlu w Marsylii, Alain di Crescenzo, ocenił na ponad 100 mln euro szkody w majątku firm tej metropolii. Trudno natomiast wycenić pośrednie koszty anulowania rezerwacji w hotelach i restauracjach z powodu zamieszek. Właściciele sklepów wyliczają teraz straty, jakie ponieśli: musieli je zamknąć, o ile nie zniszczono im lokali i nie rozkradziono towaru.