Jeszcze nie weszła w życie tzw. dyrektywa wdrożeniowa, która miała wyeliminować nadużycia w delegowaniu pracowników, a już KE proponuje zmianę dyrektywy podstawowej określającej główne zasady wysyłania pracowników z jednego kraju do wykonania usługi w innym kraju UE.
Lokalna płaca
Z projektu nowego prawa, do którego dotarła „Rzeczpospolita", wynika, że zmiany dotyczyć będą trzech obszarów. Po pierwsze, zmienią się zasady wynagradzania. Obecnie Polak wysłany do wykonywania kontraktu budowlanego na zachodzie Europy musi dostać przynajmniej pensję minimalną w kraju przyjmującym. Teraz polski pracodawca będzie musiał mu dodatkowo wypłacić wszystkie premie i dodatki obowiązujące na takim samym stanowisku w takim samym miejscu pracy pracownika lokalnego, a więc np. premię świąteczną, dodatek na odzież ochronną, za wysługę lat itp.
Po drugie, okres delegowania zostanie ograniczony do 24 miesięcy. Pozornie zmiana może się wydawać nieznacząca, bo obecnie średni czas wynosi trzy–cztery miesiące. Ale zasada nie będzie obowiązywać dla jednego pracownika, a dla jednego stanowiska pracy. Czyli dla danej usługi w danym miejscu po 24 miesiącach trzeba będzie zatrudnić pracownika na warunkach lokalnych, czyli zapisując go do lokalnego systemu ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych.
I po trzecie, KE chce, żeby nowe zasady obowiązywały nie tylko bezpośrednio firmę wysyłającą, ale też agencje pracy tymczasowej, które wyspecjalizowały się w delegowaniu pracowników.
Drugi cios w Polaków
Propozycja Komisji Europejskiej to druga w ostatnich tygodniach inicjatywa, która podmywa zasady funkcjonowania jednolitego rynku i na której najbardziej ucierpią Polacy. 19 lutego uzgodniona została oferta ustępstw na rzecz Wielkiej Brytanii, która ma zachęcać ten kraj do pozostania w UE.