Łukasz Bernatowicz, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego: Bez KPO konkurencja nam odjedzie

Wzywamy rząd do porzucenia szkodliwej polityki blokującej pieniądze z KPO – mówi Łukasz Bernatowicz, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego.

Publikacja: 23.11.2022 21:00

Łukasz Bernatowicz

Łukasz Bernatowicz

Foto: Rzeczpospolita

BCC przejął na rok przewodnictwo w Radzie Dialogu Społecznego (RDS), a pan stanął na czele rady. Jak pan ocenia stan dialogu społecznego?

Obecny stan dialogu nie odzwierciedla jego umocowania w prawodawstwie, tego, jak mocny mandat ma RDS czy to w konstytucji, czy w ustawie o RDS. Od lat rada nie jest traktowana poważnie, by nie powiedzieć, że jest marginalizowana przez rząd, mimo że zarówno strona związkowa, jak i pracodawcy zawsze wykazują dużą wolę współpracy oraz elastyczność przy konsultowaniu najważniejszych aktów prawnych i dyskusjach o problemach kraju. Problemem jest dualizm legislacyjny: jest ścieżka rządowa, gdzie rząd zobowiązany jest skonsultować z RDS przygotowywane akty prawne, ale jest i ścieżka parlamentarna, która konsultacji nie wymaga. To na nią kierowane bardzo ważne projekty aktów prawnych, a rząd korzysta z niej właśnie po to, by uniknąć konsultacji. Protestujemy przeciwko temu.

Na czym jeszcze polega dyskryminacja RDS?

Na braku uczestnictwa w pracach RDS ustawowo delegowanych doń przedstawicieli rządu. Zarówno w zespołach, które wymienione są w ustawie, jak i w posiedzeniach plenarnych. Szefowie resortów, ministrowie często nie biorą udziału w pracach rady. Są oczywiście wyjątki, choćby pani Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, która jest na każdym posiedzeniu RDS. Tak to powinno wyglądać. Zwrócił na to uwagę nawet premier Morawiecki, gdy w czasie posiedzenia rady, której był gościem, zdziwił się, gdy dowiedział się, że nie zawsze jest na nich taka frekwencja po stronie przedstawicieli rządu. Akurat wtedy wielu ministrów było obecnych.

Co zrobić, żeby to poprawić?

Pracujemy nad nowelizacją ustawy o RDS, np. w zakresie ścieżki legislacyjnej, która zwalnia rząd i parlament z obowiązku konsultacji projektów ustaw. Zdajemy sobie sprawę z tego, że są sytuacje, które wymagają błyskawicznego działania, gdy nie ma czasu na konsultacje, ale to sytuacje sporadyczne. Chcemy, żeby standardem w pracach nad nowymi aktami prawnymi było korzystanie ze ścieżki, która wymaga konsultacji z RDS. Nie sposób nam zarzucić, że działamy opieszale, opóźniamy prace nad nowymi przepisami. Jesteśmy w stanie zawsze szybko przygotować stanowisko, zaopiniować projekt aktu prawnego. Rozwiązaniem byłoby wyodrębnienie biura rady spod skrzydeł Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej i nadanie mu atrybutu niezależnej instytucji z własnym budżetem. Niedofinansowanie jest dziś poważnym mankamentem działania RDS. Absolutnie nie chodzi o budżet na wynagrodzenia członków rady, lecz o pieniądze na finansowanie jej biura. Dziś tych pieniędzy brakuje, przez co pracownicy biura odchodzą. To utrudnia działanie RDS.

Może trzeba zobligować rząd, by nie tylko RDS wysłuchał, ale też jej stanowisko uwzględniał?

Tego bardzo byśmy sobie życzyli. Zresztą wynika to z zapisów ustawy o RDS. Dialog społeczny i sama rada mają bardzo mocny mandat. W końcu patronem obu jest prezydent. To on powołuje członków rady i raz do roku zaprasza ją na plenarne posiedzenie do siebie. Rząd powinien więc brać pod uwagę nasze stanowisko, wypracowane jako kompromis związkowców i pracodawców. Świetnym przykładem, że to się udaje, były prace nad nowelizacją ustawy o zamówieniach publicznych, gdzie zespół powołany w RDS wypracował wspólne stanowisko wszystkich trzech partnerów dialogu, czyli rządu, związków i pracodawców. Znaczna część znalazła później odzwierciedlenie w uchwalonych przepisach.

Negatywnym przykładem były prace nad tzw. Polskim Ładem?

Nie tylko strona pracodawców, ale też związkowa zgłaszały bardzo uzasadnione uwagi do projektów ustaw z Polskiego Ładu. Pracodawcy byli liderem, bo większość nowych przepisów dotyczyła przedsiębiorców. Rząd te wątpliwości zlekceważył, co potem okazało się poważnym mankamentem Polskiego Ładu. Mieliśmy chaos i bałagan. W pewnym momencie nikt nie wiedział jak rozliczać podatki, co szalenie utrudniło prowadzenie biznesu. Mnóstwo wątpliwości mieli nawet księgowi i doradcy podatkowi. A wystarczyło nas posłuchać. Tak nie powinien wyglądać dialog. Ale to też pokazało, że strona społeczna jest świetnie przygotowana do prac nad projektami ustaw, zgłasza merytoryczne uwagi. Potem w zasadzie wszystkie musiały zostać uwzględnione na etapie wielokrotnych nowelizacji Polskiego Ładu. Można było tego uniknąć. Rada powołuje do każdego zagadnienia ekspertów. Byłoby dobrze, gdyby rząd wykorzystywał nasz głos.

Mówił pan o spotkaniu RDS z premierem. Jak ono wypadło?

Doceniamy, że premier przyjął zaproszenie, dawno go u nas nie było. To wywołało bardzo dużą frekwencję wśród ministrów i wiceministrów. Jednak w wystąpieniu premiera było za dużo tez propagandowych. To niepotrzebne na spotkaniu organizacji, której członkowie merytorycznie podchodzą do omawianych zagadnień. Propaganda i polityka nie były tu potrzebne. Jednak potem, gdy zeszliśmy już na poziom dyskusji merytorycznej i członkowie rady zadawali szefowi rządu pytania, premier odnosił się do nich merytorycznie. Wiele spraw zostało poruszonych i wyjaśnionych, części nie udało się wyjaśnić, ale tak musiało być, gdy na dyskusję były zaledwie dwie godziny. Premier zadeklarował gotowość kolejnych spotkań z RDS. Bierzemy to za dobrą monetę, będziemy zapraszać go do nas, bo jest o czym rozmawiać. Gospodarka nie jest w najlepszej kondycji i mnóstwo problemów jest do przedyskutowania.

Jakie problemy trzeba najpilniej przedyskutować w RDS?

Rada siłą rzeczy dyskutuje o sprawach, które dotyczą zarówno pracodawców, jak i strony związkowej i pracowniczej. A trudna sytuacja gospodarcza sprawia, że ich jest dużo jak nigdy. Na czoło wysuwają się problemy związane z wysoką i niemalejącą inflacją. Powołane do walki z nią instytucje, czyli RPP i NBP, nie robią tego w sposób wystarczający. Z drugiej strony, rząd tej walki nie ułatwia, bo wpuszcza na rynek dużo dodatkowej gotówki. To nas, zwłaszcza stronę pracodawców, mocno niepokoi. Ma wpływ na kondycję firm, a więc także na kondycję ich pracowników. Rośnie presja płacowa, która też jest niekorzystna z punktu widzenia walki z inflacją. Wzrost pensji, płacy minimalnej, do tego słaby złoty, sprawiają, że przedsiębiorcy muszą podwyższać ceny usług i produktów. Pracownicy chcą więc kolejnych podwyżek. To błędne koło, grozi nam spirala cenowo- -płacowa. Najgorzej byłoby, gdybyśmy zostali z inflacją ustabilizowaną na wysokim poziomie, na dłużej. Niestety to możliwe, co przy słabnącym tempie wzrostu PKB prowadzi nas w perspektywie do stagflacji. To problem, który niepokoi przedsiębiorców i związkowców. Na pewno będziemy te tematy podnosić przy spotkaniach z premierem i reprezentantami rządu.

Ważny temat to bezpieczeństwo energetyczne.

Właśnie temu poświęcona była znaczna część naszego niedawnego spotkania z premierem. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć na gruncie logiki, dlaczego nie może przebić się projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w elektrownie wiatrowe, tzw. 10H. W końcu jest to projekt rządowy, a ciągle nie trafił pod głosowanie w parlamencie. .

Czy RDS może nacisnąć na rząd w sprawie pieniędzy z KPO?

Robimy to nieustannie. Każdy temat poruszany z rządem kończy się katońskim zdaniem „a poza tym domagamy się pieniędzy z KPO”. To absolutnie podstawowa sprawa. Podobnie jak z ustawą 10H nie rozumiemy, jak można z tych pieniędzy nie korzystać. Patrzymy na to wyłącznie merytorycznie, odcinamy się od polityki. Ona w żadnym przypadku nie może blokować tych pieniędzy. Sam premier nazywał KPO nowym planem Marshalla. Wówczas nie pozwolono nam skorzystać z pomocy z powodów niezależnych od nas. Teraz wszystko jest w naszych rękach.

Te pieniądze są nam potrzebne. Wpłynęłyby pozytywnie na inflację, na wartość złotego, na inwestycje, na rozwój całej polskiej gospodarki. Brak pieniędzy z KPO utrudnia naszym firmom konkurencję z firmami z zagranicy, które modernizują się, korzystając z unijnych pieniędzy. My też powinniśmy mieć możliwość cyfryzacji, robotyzacji i modernizacji naszej gospodarki. Bez tego konkurencja nam odjedzie, zacznie nas wygryzać nawet z polskiego rynku. Wzywamy rząd do porzucenia szkodliwej polityki, która blokuje pieniądze z KPO. Jeszcze w listopadzie mamy posiedzenie plenarne rady u Prezydenta RP, który jest patronem dialogu. Prócz przewidzianej w porządku obrad kwestii przyszłości dialogu w Polsce, postaramy się także ponownie poruszyć sprawę KPO.

CV
Łukasz Bernatowicz

Łukasz Bernatowicz jest prezesem Związku Pracodawców Business Centre Club i przewodniczącym Rady Dialogu Społecznego. Doktor nauk prawnych i radca prawny z wieloletnim doświadczeniem w zakresie prawa cywilnego i handlowego. Arbiter w Sądzie Arbitrażowym przy Krajowej Izbie Gospodarczej w Warszawie. Autor wielu publikacji dotyczących prawa nieruchomości.

BCC przejął na rok przewodnictwo w Radzie Dialogu Społecznego (RDS), a pan stanął na czele rady. Jak pan ocenia stan dialogu społecznego?

Obecny stan dialogu nie odzwierciedla jego umocowania w prawodawstwie, tego, jak mocny mandat ma RDS czy to w konstytucji, czy w ustawie o RDS. Od lat rada nie jest traktowana poważnie, by nie powiedzieć, że jest marginalizowana przez rząd, mimo że zarówno strona związkowa, jak i pracodawcy zawsze wykazują dużą wolę współpracy oraz elastyczność przy konsultowaniu najważniejszych aktów prawnych i dyskusjach o problemach kraju. Problemem jest dualizm legislacyjny: jest ścieżka rządowa, gdzie rząd zobowiązany jest skonsultować z RDS przygotowywane akty prawne, ale jest i ścieżka parlamentarna, która konsultacji nie wymaga. To na nią kierowane bardzo ważne projekty aktów prawnych, a rząd korzysta z niej właśnie po to, by uniknąć konsultacji. Protestujemy przeciwko temu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody
Gospodarka
EBI chce szybciej przekazać pomoc Ukrainie. 560 mln euro na odbudowę
Gospodarka
Norweski fundusz: ponad miliard euro/dolarów zysku dziennie