Tomas Nidetzky, wiceprezes czeskiego banku centralnego, stwierdził w zeszłym tygodniu, że wyobraża sobie podwyżki na każdym kolejnym posiedzeniu banku, aż pojawią się czynniki, które skłonią go do zaprzestania tego cyklu.
Za kolejnym podwyżkami stóp przemawia inflacja znajdująca się powyżej celu (wynosząca w czerwcu 2,8 proc. r./r.) oraz sytuacja na rynku pracy. Stopa bezrobocia spadła w czerwcu do zaledwie 3,7 proc. Liczba wolnych etatów przekracza w Czechach liczbę osób szukających pracy, co tworzy presję na wzrost płac. Czeski Bank Narodowy jest więc bardziej skłonny do dalszego zacieśniania polityki pieniężnej.
- Brak rąk do pracy stał się poważnym problemem dla biznesu i wzmocnił ryzyko inflacyjne. Obecna sytuacja niewiele się różni od tej sprzed pandemii - twierdzi Mai Doan, ekonomistka Bank of America. Spodziewa się ona jeszcze trzech podwyżek stóp w Czechach do końca roku i aż pięciu w 2022 r.