Rentowność niemieckich obligacji dziesięcioletnich spadła do rekordowo niskiego poziomu minus 0,33 proc. Analitycy Bank of America spodziewają się, że na koniec roku może zejść do minus 0,4 proc.
We wtorek siedem krajów europejskich miało obligacje dziesięcioletnie z ujemnymi rentownościami. Były to: Szwajcaria, Niemcy, Dania, Holandia, Austria, Finlandia i Szwecja. Negatywną rentowność miały też dziesięciolatki Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF). Do dołączenia do tej grupy niewiele brakuje Francji, której papiery dziesięcioletnie miały wówczas rentowność wynoszącą zaledwie 0,009 proc. W przypadku obligacji pięcioletnich ujemną rentowność posiadały papiery 16 krajów Europy, w tym Portugalii, Hiszpanii i Bułgarii, czyli państw uznawanych wcześniej za słabe ogniwa unijnej gospodarki. W Europie jest również jeden kraj, który miał we wtorek obligacje 30-letnie z ujemnymi rentownościami: Szwajcaria.
To, że pula długu z negatywnymi rentownościami rośnie, jest głównie skutkiem oczekiwań inwestorów co do polityki pieniężnej. Zeszłotygodniowy przyrost tej puli aż o 1,2 bln USD był m.in. reakcją na sugestie Mario Draghiego, prezesa Europejskiego Banku Centralnego, że może dojść do dalszego luzowania polityki pieniężnej w strefie euro. Główna stopa procentowa EBC wynosi obecnie 0 proc. i rynek się spodziewa, że może pójść jeszcze w dół. W Japonii sięga ona minus 0,10 proc. i nie widać szans, by poszła w górę w ciągu roku (rentowność japońskich obligacji dziesięcioletnich wynosiła we wtorek minus 0,16 proc.). Ujemne stopy mają też banki centralne: Szwajcarii, Szwecji oraz Danii.
Według danych agencji Bloomberg około 40 proc. światowego długu ma rentowności mniejsze niż 1 proc. Dotyczy to nie tylko obligacji rządowych, ale również długu spółek.