Oznacza to, że groźba technicznego bankructwa Grecji znowu zostanie odsunięta w czasie, ale do porozumienia z wierzycielami wciąż jest daleko.
Grecki premier Aleksis Cipras spotkał się w nocy ze środy na czwartek z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jeane-Claude'em Junckerem, który powiedział później, że wyjście Grecji ze strefy euro nie jest brane pod uwagę. Spotkanie było kolejną próbą przełamania negocjacyjnego impasu.
W środę w nocy Cipras odrzucił plan reform przedstawiony mu przez UE i MFW. Poinformował jednak, że strony są już bliskie osiągnięcia porozumienia.
Trudno się dziwić jego oporowi, gdyż propozycje te zostały uznane za „katastrofę" również przez poprzedniego szefa rządu, przywódcę centroprawicowej Nowej Demokracji Antonisa Samarasa. Wierzyciele Grecji zaproponowali bowiem, by ateński rząd poczynił oszczędności warte 0,5 proc. PKB (około 900 mln euro), obniżając emerytury, zniósł zasiłek dla najniżej zarabiających pracowników po 60. roku życia, uzyskał 1,8 mld euro na podwyżce VAT, podnosząc najniższą stawkę tego podatku z 11 proc. do 22 proc. (stawka ta nałożona jest na leki oraz ceny prądu). Z przecieków wynika, że ostatecznie stawką bazową podatku miałoby być 23 proc., a niższa - 11-proc. stawka obejmowałaby tylko leki, usługi turystyczne i żywność.
Propozycje MFW i UE przewidują, że Grecja wypracuje w tym roku nadwyżkę pierwotną w budżecie (czyli nieuwzględniającą kosztów obsługi długu) wartą 1 proc. PKB, co jest mało prawdopodobne ze względu na recesję. W przyszłym roku miałoby to być 2 proc., a rok później 3 proc. PKB. Wierzyciele twardo żądają również, by grecki rząd kontynuował prywatyzację. Wyznaczyli mu do sprzedania m.in. państwowego operatora sieci energetycznej ADMIE, firmę naftową Hellenic Petroleum i operatorów portów. W zamian Grecja dostałaby 10,9 mld euro, co pozwoliłoby jej na spłatę wierzycieli do końca sierpnia.